niedziela, 5 maja 2024

Jacek Dubois

Gdy nieboszczyk ożyje

Osoby stykające się z wymiarem sprawiedliwości najczęściej nie są z niego zadowolone. Zwykle jest to związane z niechęcią do ponoszenia odpowiedzialności za własne czyny, jednak zdarzają się sytuacje, gdy ludzie twierdząc, że czują się, jakby znaleźli się w Kafkowskim świecie, mają rację. Dziś opowiem o kilku sytuacjach, gdy wymiarowi sprawiedliwości udało się przerosnąć wyobraźnie autora „Procesu”, zaś uczestnicy tych wydarzeń przecierali oczy ze zdumienia.

Torba

Ta przygoda zaczęła się pewnego dnia w zespole adwokackim, gdzie w tłumie siedzących w poczekalni klientów dostrzegłem drzemiącego Henryka Wujca. Była to sytuacja równa tej, jakbym zobaczył boga, który na chwilę zszedł z Olimpu i odwiedził ziemię.

Czy mogę jeszcze trochę posiedzieć?

O jednej z metod zaopatrywania zakładów karnych w środki dające pensjonariuszom możliwość znalezienia chwili ucieczki od codzienności dowiedziałem się tego samego dnia po południu we własnej kancelarii.

W pracy jak w kinie

Nagle drzwi od sali rozpraw z impetem otworzyły się i wybiegł zza nich mężczyzna z wielką torbą na ramieniu. Po chwili z tych samych drzwi wybiegł sędzia odziany w togę, wykrzykując: Łapać go, trzymać!