Kolumbijczycy mają w sobie urok, wobec którego rzadko która Europejka przechodzi obojętnie. Jest w nich to coś, co intryguje, zniewala, przyciąga niczym magnez i sprawia, że kobiety po prostu nie mogą im się oprzeć. Wystarczy jedno ogniste, przeciągłe spojrzenie rzucone w kierunku nieznajomej, by wytworzyła się w powietrzu elektryczność, zwiastująca błyskawice pasji i gromy namiętności. Jaka tajna broń kryje się za ich zasłużoną famą latin loverów?
Zaprosiłam do rozmowy dwóch kolumbijskich artystów, kierując się nadzieją, że ich wrażliwość pomoże nam pokonać płycizny stereotypów, nadając głębi refleksji nad przyczynami sukcesu, jaki odnoszą Kolumbijczycy w relacjach z płcią przeciwną.
Javier Pabón Silva jest muzykiem, kompozytorem, producentem i organizatorem imprez kulturalnych. Wykształcony muzycznie w Nowym Jorku, obecnie mieszka w Warszawie wraz z żoną i córką. Alejandro Pinzón jest malarzem naiwnym. Pochodzi z Kolumbii, lecz jego sztuka nie zna granic – płótna malarza biorą udział w najbardziej prestiżowych wystawach na całym świecie, podczas gdy sam Alejandro od kilku lat prowadzi własną galerię sztuki – Naif Art Studio – w Nowym Jorku.
Zapytani o tajniki kolumbijskiej charyzmy w miłości artyści są zgodni, że te zagadnienia są dla nich trudne. Zastanawiają się, jak wytłumaczyć fenomen, który jest w ich kraju tak naturalny, że zwykle uchodzi za niemal „przezroczysty”. Bo ryba przecież nie roztrząsa, dlaczego dobrze czuje się w wodzie. Dla Kolumbijczyków sceneria romantyczna to pierwotna przestrzeń, w której poruszają się w sposób oczywisty i z taką łatwością, jakby urodzili się z vademecum uwodzenia wbudowanym w helisy DNA.
Dlaczego Kolumbijczycy odnoszą tak liczne sukcesy u kobiet, co czyni ich wyjątkowymi?
Javier Pabón Silva (JPS): Prawdę mówiąc, nie wiem, czy odnosimy sukcesy u kobiet i czy to czyni nas wyjątkowymi. Być może ta percepcja jest częścią ogólnego wyobrażenia dotyczącego latin lovera. Żyjemy w kulturze kontrastów, jesteśmy bardzo blisko naszych rodzin i kobiet: matek, babć, sióstr, ciotek; ale niestety dorastaliśmy również w seksistowskim i dyskryminującym środowisku, które kontrastuje z wartościami rodzinnymi.
Wielu z nas w wyniku nabytych doświadczeń i rozwoju osobistego, dojrzewa i zaczyna rozumieć, jak ważna jest empatia, pełne zrozumienie potrzeb partnerki oraz jak istotną rolę odgrywa praca zespołowa w budowaniu jak najlepszych związków.
Alejandro Pinzón (AP): Cóż, myślę, że to nasz sposób bycia, miły, kochający i pełen pasji.
Jaka jest zwycięska formuła podrywu, którą stosują Kolumbijczycy?
JPS: W Kolumbii poczesne miejsce zajmują uroczystości towarzyskie i rodzinne. Odkąd byliśmy dziećmi, braliśmy udział w przyjęciach bożonarodzeniowych, imprezach urodzinowych, obchodach 15-letnich urodzin i uroczystościach, które często angażowały sąsiadów z sąsiedztwa i przyjaciół naszych rodzin. Spotykaliśmy tam przyjaciół w naszym wieku. Socjalizacja była czymś, co zaszczepili nam nasi rodzice, wujkowie i ogólnie dorośli.
W naszej kulturze taniec zawsze przyczyniał się do szerzenia tej socjalizacji. Jak na ironię, byłem kiepskim tancerzem, ale za to dobrym rozmówcą. Myślę, że te elementy są częścią naszego sposobu bycia, który zawsze był bardziej towarzyski niż w innych krajach. W każdym razie jest to coś, czego nie uważam za „formułę”.
AP: Używamy piropos (pięknych słów), komplementów, atencji i, no cóż, umiejętność tańca jest bardzo ważna. Jesteśmy nieco konserwatywni w podrywie, ale kobiety lubią przecież czuć się podziwiane, a dzięki sposobowi, w jaki je traktujemy, czują się wyjątkowe!
Jak Kolumbijczyk podchodzi do związku z kobietą: czy łatwo się zakochujecie, czy kalkulujecie zyski, bazując na własnych interesach, czy dla Was związki to tylko chemia?
JPS: Ogólnie uważam, że więzi są zbudowane z osobistej dojrzałości i zdolności zrozumienia tego, co można uzyskać w interakcji z drugą osobą i czego ona również chce. Wierzę, że Kolumbijczycy są zakochani, ale kiedy przechodzisz przez fazy rozwoju w swoim życiu, powinieneś rozumieć, jak mierzysz się z każdą konkretną sytuacją.
Myślę też, że wszyscy mężczyźni mają tendencję do tego, by chcieć przyspieszyć nadejście tego, czego szukamy u partnerki. Czy będzie to coś niezobowiązującego czy stałego. Nie jesteśmy nieraz w stanie skoordynować naszego „rytmu” z rytmem kobiet, bo jest on wolniejszy.
AP: Wszystkiego po trochę: zakochujemy się bezinteresownie, lecz kalkulujemy, by związek był trwały.
Jaka jest ciemna strona kolumbijskiej miłości?
JPS: Nasze wzorce kulturowe sprawiają, że jesteśmy czuli, kochający i bardziej otwarci niż w innych krajach, co może prowadzić do nieporozumień. Mężczyzna wielokrotnie nie rozumie granic, które wyznacza kobieta, czasami ona jest po prostu miła, a mężczyzna odbiera jej sympatię jako szczególne zainteresowanie na tle romantycznym. Ze względu na to, jacy jesteśmy, wielu mężczyznom trudno jest po prostu być przyjaciółmi kobiet, nie zakochując się w nich i ograniczając się jedynie do przyjaźni.
W naszej kulturze kontrastów mężczyzna, który umawia się z wieloma kobietami, jest playboyem, lecz kobieta, która umawia się z licznymi mężczyznami, jest „lekkich obyczajów”. Rola kobiet została niestety ukształtowana przez świat narkotykowy, mizoginię w telenowelach i filmach, oraz nadmierną seksualizację w reklamach, zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej. Wszystkie te elementy nie przyczyniły się do kształtowania najzdrowszego i najbardziej konstruktywnego sposobu nawiązywania relacji.
Jakie problemy występują w związkach damsko-męskich i czy są one bardzo poważne?
JPS: Niestety, w latynoskiej męskiej idiosynkrazji oraz w niektórych elementach jej postrzegania w innych krajach utrwalił się obraz, który nie do końca odzwierciedla fakt, że płeć żeńska i męska uzupełniają się i muszą współistnieć w możliwie najbardziej harmonijny sposób.
Na całym świecie, a zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej, instytucje rządowe nie zrobiły wystarczająco dużo, aby edukować, zapobiegać i kontrolować rosnącą liczbę gwałtów, kobietobójstw i przypadków dyskryminacji kobiet. Nasza niefortunna historia konfliktów społecznych doprowadziła do wielu sytuacji przemocy na tle płciowym. Były to dotkliwe doświadczenia dla naszych kobiet, a także mężczyzn, którzy niejednokrotnie przeżywali traumatyczne dzieciństwa, co utrudniało ich późniejszy rozwój i dojrzewanie, zarówno pod względem psychicznym, jak fizycznym.
Być może przedstawiam bardzo ciemną wizję, która jest niezaprzeczalną rzeczywistością, ale uważam, że istnieje pilna potrzebna zrozumienia naszej pasywnej i aktywnej odpowiedzialności za rozwiązanie tych problemów, które powinny skłaniać nas do zrozumienia naszych różnic i zjednoczyć jako gatunek ludzki.
AP: Wstrzymam się od odpowiedzi na to pytanie.
Rozmówcy Javier Pabón Silva i Alejandro Pinzón poruszyli bardzo istotne kwestie, analizując relacje damsko-męskie w Kolumbii z różnych perspektyw: rodzinnej, obyczajowej, społecznej, kulturalnej, politycznej i od strony świadomości kolektywnej. Ich refleksje z pewnością wzbogaciły i rzuciły nowe światło na utarty wizerunek kolumbijskiego latin lovera, jaki przedstawia popkultura i ogólnoświatowe media, pozwalając nam zanurzyć się w strukturę psychiczną, wartości i pobudki emocjonalne Kolumbijczyków.
Niemniej jednak, zastanawiając się nad niektórymi wypowiedziami kolumbijskich artystów, miałam wrażenie, że przenoszą mnie w wyimaginowany świat realizmu magicznego rodem z powieści Garcíi Marqueza. Wyobrażałam sobie te fiesty, rodzinne uroczystości i inne okazje, podczas których spotykają się mężczyźni i kobiety, młodzi chłopcy i dziewczyny, i gdzie w naturalny sposób zawiązują się przyjaźnie, miłości, romanse. Brzmi romantycznie, utopijnie, idealnie. Może uwierzyłabym, gdybym sama nie miała niejednokrotnie okazji obserwować Kolumbijczyków de cacería (na łowach). Obraz ten utkwił mi jak żywy w pamięci. Najdelikatniej pisząc: nie ma przypadków i nic nie dzieje się za sprawą czarodziejskiej różdżki przeznaczenia. Kolumbijczycy wytypowane kandydatki na reiny (królowe) nocy wybierają starannie i długo obserwują, zanim zrobią pierwszy, dobrze przemyślany krok. Za ich podrywem stoją złote zasady MKPW: metoda, kalkulacja, planowanie i wykonanie. I to jest właśnie tajna broń Kolumbijczyków: pojedynek sam na sam z el destino (przeznaczeniem), któremu usiłują wyrwać czynnik zaskoczenia, by przechwycić najważniejszy element znajomości: kontroli nad jej okolicznościami. Coś w tym jest, formuła MKPW jest bliska niezawodności. Dlatego następnym razem, kiedy staniesz przy barze i zobaczysz kobietę swoich marzeń sączącą samotnie drinka, być może warto będzie zadać sobie pytanie: co zrobiłby w tej sytuacji Kolumbijczyk?