Z dr n. med. Dorotą Stania, stomatologiem, liderem i właścicielem Specjalistycznego Centrum Stomatologii i Medycyny 4dent z Katowic, rozmawiała Katarzyna Paskuda.
Co spowodowało, że zostałaś dentystką?
Często zadaje mi się pytanie, czy była to świadoma decyzja, realizacja marzeń czy może rozsądek. A to był przypadek, poryw serca i efekt mojego emocjonalnego stosunku do życia. Skończyłam studium medyczne o profilu fizykoterapia i chciałam się w tym kierunku rozwijać. Ale zakochałam się, a obiekt moich westchnień akurat uczył się do egzaminów wstępnych na studia stomatologiczne. Poprosił, bym zdawała razem z nim. Zgodziłam się, bo chciałam być blisko niego. Los chciał, że ja się dostałam a on nie. Bardzo chciałam oddać mu swoje miejsce, ale pani w dziekanacie powiedziała, że jak pracuje na tej uczelni medycznej czterdzieści lat, to w życiu o czymś takim nie słyszała i jest to niemożliwe. Miłość nie przetrwała. Studia skończyłam i tak zaczęła się moja cudowna przygoda ze stomatologią. Zakochałam się w zawodzie. Dziś, po 23 latach, jest to już dojrzałe uczucie.
Wiesz, co w tej chwili robi Twój ówczesny ukochany?
Jest technikiem dentystycznym.
Jak to się stało, że trafiłaś do Katowic, skoro jesteś z Lublina?
Nie jestem, on tam chciała studiować, to ja za nim poszłam. Kiedy sprawy się skomplikowały, okazało się szczęśliwie, że na uczelni katowickiej była dziewczyna, która bardzo chciała studiować w Lublinie, a dostała się do Katowic i zamieniłyśmy się na uczelnie. Tak zaczęła się moja cudowna przygoda.
Od razu Ci się to spodobało?
Wiesz co, tak, wciągnęło mnie. Nigdy nie żałowałam tego szalonego pomysłu, jakim było przystąpienie do egzaminu na medycynę bez specjalnego przygotowania.
Jak się odnalazłaś na uczelni?
Bardzo spodobał mi się ten „studencki stan”. Dziś, kiedy myślę o tym, że znalazłam się wtedy na tych egzaminach, stwierdzam, że ktoś gdzieś w górze nade mną czuwał i tym kierował, bo dziś uważam, że stomatologia to najpiękniejsze zajęcie, jakie mogłam sobie wymarzyć. Spełniam się w nim jak w niczym innym. Kocham to, co robię.
Jest coś, co jeszcze chciałabyś w swojej stomatologicznej karierze osiągnąć?
Tak. Mimo, że jestem spełniona. Jestem panią własnego losu, mam wspaniałych pacjentów, którzy do mnie wracają. Chcę się rozwijać i rozwijam się. Ja i cały mój zespół stale się dokształcamy. Zdobywamy wiedzę i umiejętności, by jeszcze lepiej móc troszczyć się o piękne uśmiechy naszych pacjentów.
A osobiste marzenia?
Dopracowanie mojego rozkładu dnia tak, by więcej czasu mieć dla rodziny i przyjaciół, by moje zawodowe zajęcia przesunięte zostały z kategorii praca do kategorii hobby. Trochę więcej spokoju i więcej dystansu do pracy. Żyję pracą, tym co się tu dzieje. Jestem perfekcjonistką i trochę za bardzo się w tym spalam. Choć wiem, że i tak zrobiłam ogromny postęp. Dziś część obowiązków jestem już w stanie scedować na moich cudownych współpracowników. (śmiech) Kiedyś tego nie potrafiłam. Nawet jeśli czegoś nie umiałam, coś nie leżało w moich kompetencjach, to i tak chciałam to kontrolować. Teraz mam już takie zaufanie do moich współpracowników, że nie sprawdzam. A z takich bardziej przyziemnych pragnień, chciałabym polecieć do Dubaju. Widzisz, nie muszę lecieć na Księżyc. (śmiech) Życzę też sobie samych najlepszych rzeczy dla swoich dzieci i rodziny. Jeśli o mnie chodzi, twardo stąpam po ziemi, mam wokół siebie wspaniałych przyjaciół, jestem szczęśliwa i nie mam na co narzekać.
Jak oceniasz stan zębów polskich mężczyzn?
Jeśli chodzi o biznesmenów, nie jest źle z tendencją do bardzo dobrze. Świadomość wagi zdrowia jamy ustnej wzrosła. Jak wspomniałam, jestem perfekcjonistką i koncentruję się na estetyce. I na tym polu znajdzie się jeszcze kilka kwestii, nad którymi niektórzy panowie mogliby popracować.
Myślisz, że to idzie ze sobą w parze: widzimy na ulicy mężczyznę, który ma dobre buty, garnitur, widać, że dba o swój wygląd, więc dba i o zęby?
Niestety nie zawsze. Przychodzą do mnie panowie, którzy mają fenomenalne garnitury, piękne buty, świetnie wyglądają, ale nie koreluje to ze stanem ich uzębienia. A pamiętajmy, że uśmiech, a co za tym idzie zęby, to nasza wizytówka, warto o nie dbać. Piękny uśmiech przykuwa wzrok, to pierwsze na co zwracasz uwagę, gdy widzisz kogoś po raz pierwszy.
Jak oceniasz sytuację z perspektywy czasu?
Jest coraz lepiej.
Jak myślisz, z czego to wynika?
O potrzebie dbania o zęby mówi się coraz częściej i coraz szerzej, zrobiła się na to moda, jak na przykład na aparaty ortodontyczne. I bardzo dobrze. To nie jest już krepujące, a wręcz przeciwnie, świadczy o statusie społecznym i o tym, że o siebie dbasz. Dużo większa jest też świadomość możliwości, jakie daje stomatologia, a dodatkowo pacjenci wiedzą już, że zabiegi są bezbolesne.
Jesteś w branży długo, bo pracujesz już 23 lata. Co robisz, żeby wyróżnić się spośród coraz większej liczby gabinetów stomatologicznych?
Wszystko, co osiągnęłam, jest wynikiem mojej ciężkiej pracy. To nie jest tak, że zrobimy sobie nagle kampanię reklamową i to nam zbuduje renomę. Oczywiście z tej kampanii przyjdzie do nas do gabinetu kilka osób, ale jeśli nie dostaną usługi o najwyższej jakości, to nie wrócą. To właśnie jakość sprawia, że ludzie przekazują sobie informacje o kimś, kto jest według nich godny zaufania, kto jest wart polecenia. I to jest najważniejszy punkt programu. Mam już za sobą kilka kampanii marketingowych, ale to jest bardziej budowanie świadomości marki, niż forma pozyskiwania klientów. Większość moich pacjentów to ci z polecenia, wracający do mnie wielokrotnie, polecający mnie swoim najbliższym. Bardzo mnie to cieszy.
Pięknie i zdrowe zęby to marzenie każdego. Wystarczy je myć dwa razy dziennie i używać nici dentystycznej?
Zacznijmy od początku. Żeby mieć zdrowe zęby, na pewno niezbędna jest prawidłowa ich pielęgnacja i higiena w domu. To podstawa. Przynajmniej raz na pół roku, a najlepiej raz na trzy miesiące, powinniśmy umówić się na specjalistyczną wizytę higienizacyjną w gabinecie stomatologicznym. Kolejnym krokiem do uzyskania wymarzonego celu, jakim jest zdrowy i piękny uśmiech, są systematyczne kontrole stanu uzębienia u stomatologa. Fajnie, gdyby dentysta był rzetelnym przyjacielem, nie dbającym jedynie o własny biznes, tylko z sercem podchodzący do pacjenta. Dobrze, żeby miał też zmysł estetyczny. Uwielbiam estetykę i dążę do niej, choć nie za wszelką cenę, bo uważam, że także małymi krokami można poprawić sobie wygląd. O ile jednak można zapobiegać próchnicy myjąc zęby, żebyśmy nie musieli w zdrowy stan uzębienia wkładać dużo czasu i pieniędzy, o tyle jeśli chodzi o estetykę, nie ma wyjścia, trzeba nad tym pracować ze specjalistą.
Specjalizujesz się w stomatologii estetycznej, protetyce, implantoprotetyce, leczeniu bruksizmu i innych zaburzeń stawów skroniowo-żuchwowych. Która z tych dziedzin sprawia Ci największą przyjemność?
Zdecydowanie stomatologia estetyczna. To moja pasja. Niejednokrotnie zawodowe wyzwanie. Uwielbiam patrzeć na zmiany. Gdy widzę radość w oczach pacjenta i jego nowy, piękny uśmiech po naszej metamorfozie, utwierdzam się w przekonaniu, że robię to, co robić powinnam, że stomatologia to był strzał w dziesiątkę. Przemiana, jaka niejednokrotnie dokonuje się na moich oczach, jak człowiek skryty i nieśmiały nabiera pewności siebie i otwiera się na świat… jak zaczyna się do niego uśmiechać. Te chwile są bezcenne.
Statystycznie jest więcej kobiet u Ciebie, czy mężczyzn?
Zdecydowanie kobiet. Bardziej, mimo zmian zachodzących w społeczeństwie, zależy im na estetycznym wyglądzie.
Przyprowadzają do Ciebie swoich partnerów?
Oczywiście. Najpierw jest kobieta jako tak zwany królik doświadczalny, a jeżeli ona jest zadowolona i mąż powie ok, jest dobrze, to sam przychodzi. Oczywiście zapyta jeszcze, czy na pewno nie bolało. (śmiech)
Myślisz, że mężczyźni bardziej się boją takich zabiegów?
No pewnie. I zawsze boli ich dwa razy bardziej niż kobietę. (śmiech) Ale nie martwice się Panowie, mamy swoje sposoby. Ból w nowoczesnym gabinecie stomatologicznym to przeszłość. Osiągnięcia współczesnej stomatologii przychodzą nam z pomocą.
Sądzisz, że mężczyźni mają niższy próg bólu?
Tak, absolutnie tak uważam. I nie wiem z czego to tak naprawdę wynika. (śmiech) Istotne jest w takiej sytuacji podejście stomatologa. Czy się chce, czy nie, trzeba być trochę psychologiem. Trzeba umieć wytłumaczyć, jak zabieg będzie przebiegał, że nie będzie bolesny. A propos bólu, bardzo rzadko zdarza mi się używać sedacji wziewnej, tak zwanego gazu rozweselającego, u kobiet, a mężczyźni go uwielbiają. Panowie są zachwyceni, wyluzowani a jeden z moich ostatnich pacjentów zapytał nawet, czy taką maszynerię może kupić sobie do domu. (śmiech)
Powiedz mi, co to są te wspomniane wcześniej zaburzenia stawów skroniowo-żuchwowych?
To jest choroba cywilizacyjna spowodowana m. in. bruksizmem, zatem zacząć musimy od tego, co to jest bruksizm. To jest, najprościej ujmując, zgrzytanie i zaciskanie zębów na tle stresowym. Nieleczony może prowadzić do ścierania szkliwa, zmian zwyrodnieniowych stawu skroniowo-żuchwowego, napięcia karku, dolegliwości bólowych pleców czy migreny itp.
Co Ty możesz z tym zrobić?
Jeśli zdiagnozujemy bruksizm, w pierwszej kolejności robimy tak zwane szyny relaksacyjne. To są szyny, w których pacjent powinien spać. Wtedy dochodzi do wyluzowania mięśni żwaczowych i do całego procesu, który doprowadza do tego, że zaczynamy troszkę mniej zgrzytać. Bruksizm można też leczyć także za pomocą botoksu.
Coraz częściej wybielamy zęby. To jest dla nas i dla naszych zębów zdrowe?
Nie widzę żadnych przeciwwskazań. Wybielanie nie jest szkodliwe. To, czego ja się boję, to wybielanie domowe, kupowanie sobie czegoś w Internecie. Tutaj nie jestem pewna, jak to działa, co to jest i czy faktycznie to nie szkodzi. Jeśli natomiast chodzi o wybielanie w gabinetach, mam sto procent pewności, że jest bezpieczne. Poza tym daje też bardzo dobre efekty. W sposób znaczący wpływa na estetykę uśmiechu. Jest nieodzownym elementem naszych metamorfoz.
Podsumowując, co musimy robić, żeby mieć zdrowe i piękne zęby?
Dbać o nie w domu i w gabinecie wspólnie ze swym zaufanym stomatologiem.
Fot: Katarzyna Paskuda/ PaskudaPhotography
Miejsce: Fabryka Porcelany Katowice