FelietonIndie – cel polskich szpiegów w okresie Zimnej Wojny część 1

Indie – cel polskich szpiegów w okresie Zimnej Wojny część 1

Marcin Faliński
Marcin Faliński
Emerytowany oficer wywiadu, pisarz

Największa polska aktywność wywiadowcza w Indiach przypada na lata 70. i 80.

Poważne informacje i ludzkie słabości

Po II wojnie światowej rządy Polski i Indii nawiązały stosunki dyplomatyczne w 1954 r. (przypomnę film pt. „Kamienne tablice”). W związku z tym faktem do Indii ruszyli oficerowie i współpracownicy polskiego wywiadu, zarówno podległego pod MSW, jak i MON.
Największa polska aktywność wywiadowcza przypada jednak na lata 70. i 80. Zainteresowania polskich szpiegów można by podzielić na kilka obszarów: militarny, naukowo-techniczny, kontrwywiadowczo-polityczny, wew-nętrzny – dotyczący spraw bezpieczeństwa placówki oraz dotyczący Polaków w Indiach i Hindusów w Polsce.

W tym okresie polski wywiad pozyskiwał informacje np. od pułkownika armii indyjskiej nt. sytuacji w Pendżabie, interesował się planami rozwoju przemysłu jądrowego, budowy rakiet balistycznych na paliwo stałe o zasięgu 3-4,5 tys. km z głowicami jądrowymi, techniki radarowej opartej na laserze, siłowniami napędowymi dla nuklearnych okrętów podwodnych. Informowano o aferach szpiegowskich w siłach zbrojnych Indii, np. o indyjskich pilotach wojskowych, będących radzieckimi agentami. Nawet w parlamencie indyjskim podnoszono kwestię „bratania się wojskowych hinduskich” z obywatelami radzieckimi. Skutkiem takich afer było ciche wydalanie z Indii obywateli ZSRR, w tym radzieckich dyplomatów podejrzanych o działalność szpiegowską.

Niczym w filmie „Pan życia i śmierci” w 1986 r. uzyskano informację od hinduskiego współpracownika polskiego wywiadu, że francuski handlarz bronią, działający dla firmy z RFN, sprzedawał broń do Iranu z radzieckich magazynów na terenie Polski, a transportował ją z naszego kraju samolotem wyczarterowanym w Izraelu.

W krąg zainteresowań wchodzili także tzw. oferenci – przedstawiciele indyjskiego przemysłu, proponujący kradzież i sprzedaż różnych technologii. Np. rezydentura Departamentu I MSW prowadziła rozmowy nt. zakupu technologii produkcji ranitydyny (substancja lekowa w terapii choroby wrzodowej żołądka i dwunastnicy). Dużo uwagi przykładano do pozyskiwania danych z przemysłu chemicznego, z obszaru biotechnologii, genetyki roślin, produkcji hormonów, przeszczepów embrionów, mikrobiologii ochrony roślin oraz nt. rozwoju informatyki, współpracy Indii z USA, w tym zakupu u Amerykanów superkomputerów CYBR i CRAY-XMP. Zauważono, że Indie stają się poważnym graczem na światowym rynku oprogramowania.

Pozyskiwano informacje w zakresie wywiadu gospodarczego np. o brakach gliceryny i kwasu tłuszczowego, które przekazywano do Ministerstwa Handlu Zagranicznego celem przygotowania z Polski ofert eksportowych.

Polski wywiad zajmował się, co oczywiste, swoimi przeciwnikami, czyli służbami indyjskimi. Pozyskiwał dane dotyczące ich aktywności i metodyki działania np. poprzez „brygady piesze obserwacji” i „informatorów stałych” (sąsiedzi, personel placówki). Ujawniono, że miejscowy kucharz rozkręcił i sprawdził zegar-budzik jednego z polskich oficerów działających pod przykryciem dyplomatycznym (pamiętamy taką formę łączności słynnego J-23). W zainteresowaniu pozostawał Internal Intelligence – główna służba kontrwywiadowcza. Jednak w notatkach i szyfrogramach kierowanych do Warszawy kładziono nacisk na informacje, że jej zasadniczym zadaniem jest rozpracowywanie Komunistycznej Partii Indii i partii opozycyjnych. Polskich szpiegów interesowała aktywność Central Bureau of Investigation – służba zajmująca się wielkimi aferami korupcyjnymi, zwłaszcza likwidacją korupcji w aparacie administracji państwowej oraz działalność Reaserch and Analisys Wing, która zajmowała się obszarem wywiadu, kontrwywiadu, obserwacją przedstawicielstw zagranicznych, rozpoznawaniem aktywności „prawicowych oportunistów”, muzułmańskich terrorystów, partii komunistycznej i związków zawodowych.

Polski wywiad dość ściśle nadzorował obywateli Indii wyjeżdżających na staże zawodowe w Polsce (np. PAN, Instytut Chemii Organicznej) pod kątem zawerbowania ich w kraju do tajnej współpracy. Wiele z tych osób zostało później po prostu polskimi agentami. Nadzorowano także wszelką aktywność hinduskich biznesmenów, zainteresowanych współpracą z Polską, również pod kątem werbunku. Podobnie jak rozpracowywano pod tym samym kątem studentów i doktorantów kierowanych do Polski zwłaszcza przez partię komunistyczną w Indiach.

Działalność operacyjna rezydentur poprzeplatana była także nadmierną koncentracją nad sprawami związanymi z ich funkcjonowaniem i funkcjonowaniem polskiej placówki dyplomatycznej. Oficerowie utyskiwali na małą aktywność źródeł informacji w Biurze Radcy Handlowego czy w PAP. Donosili do Warszawy o przypadku przesłania niejawnych dokumentów pocztą kapitańską samolotem Air India (jakże to aktualne dzisiaj, w kontekście obchodzenia się z dokumentami niejawnymi w Polsce). Zajmowali się problemami ponadnormatywnych zakupów artykułów bezcłowych (alkohol) w sklepiku ambasady i imprezami na terenie placówki ze stołami suto zastawianymi trunkami i zapraszaniem na nie różnych osób („rozluźnienie dyscypliny”). Informowali o fakcie posługiwania się przez naszego ambasadora językiem angielskim a nie rosyjskim w kontaktach z dyplomatami krajów socjalistycznych. Donosili z oburzeniem do Centrali, że wbrew zakazowi żona konsula i sam konsul w Kalkucie uczestniczyli w środowisku polonijnym w przygotowaniach wizyty Jana Pawła II w Indiach. To „dwulicowa postawa” mimo częstego używania przez nich słów takich jak: socjalizm i patriotyzm – pisano w szyfrogramie do Warszawy. Informowano o „godnej pożałowania” licytacji mebli i „prywatnych rupieci” ambasady w przeddzień 40-lecia PRL. Donoszono na innego ambasadora, że źle zorganizował składanie kondolencji w ambasadzie ZSRR po śmierci towarzysza Andropowa, bo spóźnił się (nie przyszedł na początku wraz z delegacjami krajów socjalistycznych), towarzyszyły mu tylko dwie osoby i był… bez wieńca, a flaga na maszcie w ambasadzie PRL była opuszczona do połowy przez pół dnia, a nie cały!

O ciekawych przypadkach Polaków w Indiach i hinduskim szpiegu w Polce w tym okresie w następnym wydaniu „Gentlemana”.