Lekcje historii powinny uświadamiać, że wojna to nie sucha data, zwycięzca i przegrany, statystyki strat… Wojna to nie tylko konsekwencje historyczne, lecz także zmiana losu setek tysięcy, którzy brali i biorą w niej udział.
Myśląc i mówiąc o weteranie, mamy zazwyczaj stereotypowy obraz kogoś już starszego, wręcz z brodą, który gdzieś tam walczył i to na wojnie, która za bardzo nas dziś nie obchodzi. To było dawno, a weteran to taki anonimowy ktoś. Gdy patrzyłem na wojnę z perspektywy ucznia, siedzącego w klasie podczas lekcji historii, wydawała mi się ona ciekawa, ale odległa i nierealna. Ciekawa – bo najpierw rycerze ścierali się na polach bitew, później żołnierze w okopach, inni na morzach i oceanach, a chwalebni piloci strzegli nieba nad Anglią… Nierealna – no bo jak? Przecież mamy już pokój, jest cywilizacja i jesteśmy rozumni. Trochę tych wojen przegraliśmy, ale przecież uczymy się o zwycięstwach i bohaterach, Polska wolna i nawet dostatnia, to kto przegrał?

Invictus Games to zawody sportowe. Można je śmiało nazwać igrzyskami Weteranów Poszkodowanych. Pomysłodawcą jest książę Harry (ang. Henry Charles Albert David), członek brytyjskiej rodziny królewskiej, zresztą też weteran, który dobrze wie, co to wojna. Książę Harry spędził kilka miesięcy w Afganistanie, gdzie służył jako drugi pilot śmigłowca „Apacz”, biorąc czynny udział w walkach. Był w Afganistanie w tym samym czasie co ja. Wiedziałem wtedy o tym, ale miejsce jego stacjonowania było objęte tajemnicą.
Tegoroczne Invictus Games odbyły się w Vancouver Kanadzie. W zawodach wzięło udział 550 zawodników reprezentujących 25 państw. Można powiedzieć, że impreza ma już status imprezy cyklicznej, gdyż tegoroczne zawody były siódmą edycją. Wcześniejsze odbyły się w Londynie (2014 r.), Orlando (2016 r.), Toronto (2017 r.), Sydney (2018 r.), Hadze (2022 r.) Düsseldorfie (2023 r.). My, jako Polska, uczestniczyliśmy w zawodach po raz trzeci.
Pisząc ten tekst długo zbieram myśli, jak tu oddać sedno tego, o czym tak naprawdę chcę napisać. W naszym cywilnym życiu mamy sporo codziennych obowiązków, czasem zmartwień czy kłopotów, borykamy się z niedoskonałością systemu podatkowego i niewydolną służbą zdrowia, ale… mamy ręce i nogi, a jak rano coś boli, to raczej od zbyt długiego wylegiwania się niż od pokiereszowanych kości i stawów. Prawdziwy obraz weterana ma zazwyczaj twarz młodego mężczyzny. Jego ciało jest niekompletne, nie wszystkie organy działają i cholernie boli… i boleć już będzie zawsze. Jest też ból psychiczny, bo wyobraźnia często odtwarza obrazy, które są nie do wymazania – wtedy cierpi nie tylko ciało, ale i dusza. Wiem, że piszę ogólnikowo, ale zerknijcie na zamieszczoną w felietonie fotografię. Czy można opisać to, co ten młody człowiek czuje każdego dnia po przebudzeniu?

W Vancouver działo się coś, za co książę Harry ma u mnie ogromne uznanie. Igrzyska Weteranów Poszkodowanych to czas na beztroskę połączoną ze sportową rywalizacją. Myślę, że większość weteranów przed wojną była sprawnymi, młodymi ludźmi, uprawiającymi czynnie sport, czasami może szalone dyscypliny, i wydawać by się mogło, że są niezniszczalni. Dziś mogłoby się wydawać, że rany odniesione na wojnie pozbawiły ich frajdy życia pełną parą, a tu chichot losu: będąc niepełnosprawnym można nadal czuć się potrzebnym i ważnym dla swojego kraju, można reprezentować go z godłem na piersi w międzynarodowym środowisku, można spotykać dawnych znajomych i zawiązywać nowe znajomości.
Wojna – po co nam ona? Hetman Czarnecki pisał, że „wojna dzieci nie rodzi”. Wojna to zło w czystej postaci, wiemy to od wieków. I co z tego? W Vancouver kilkukrotnie rozmawiałem z ukraińskimi weteranami. Na igrzyskach to oni byli najbardziej widoczni pod względem okaleczeń. Młodzi ludzie powinni żyć, bawić się, biegać, uczyć się i poznawać świat. Taki powinien być czas młodości, ale wiem, że to utopia. Atak Rosji na Ukrainę nie zabija i nie okalecza tylko zawodowych żołnierzy. Wielu weteranów przed wojną prowadziło normalne, europejskie w naszym mniemaniu życie, byli nauczycielami, budowlańcami, kierowcami i tak można wymieniać. Wojna zmieniła ich w weteranów bez nóg, jednorękich czy wreszcie w kogoś, kto boi się zasnąć. Lekcje historii powinny uświadamiać, że wojna to nie sucha data, zwycięzca i przegrany, statystyki strat… Wojna to nie tylko konsekwencje historyczne, ale zmiana losu dla setek i tysięcy, którzy brali i biorą w niej udział.