Gwoli wyjaśnienia: dementorzy to fikcyjne postacie ze świata „Harrego Pottera”. Ich główne zadanie to pilnowanie więźniów-czarodziejów w Azkabanie i – co kluczowe dla tego artykułu, utrzymywanie ich w stanie beznadziejności. Mocą dementorów jest wysysanie wszelkich pozytywnych emocji z osób, z którymi mają kontakt, aby zostały jedynie smutek, rozpacz i lęk.
Wstęp tego artykułu może nie nastrajać pozytywnie, lecz moim celem jest zachęcenie Państwa do chwili refleksji i upewnienia się, czy przypadkiem od dłuższego czasu nie tolerujecie takiego dementora w Waszym otoczeniu lub w Was samych. Aby odzyskać szczęście, satysfakcję i entuzjazm, najpierw potrzebna jest diagnoza, co je nam odbiera.
Pisząc te słowa mam wrażenie, jakbym przekazywał coś trywialnego. Jednocześnie wiem, że bardzo często zapominamy o podstawach i dziwimy się czemu pewne rzeczy nie działają tak, jak powinny.
Na przykład: boli Cię głowa? A ile dziś wypiłeś wody?
Nie możesz się skupić? A na pewno się wysypiasz?
Nie układa się w życiu prywatnym? A kiedy Twoja ukochany/a usłyszał od Ciebie coś naprawdę miłego?
Jeśli czytasz to czasopismo, siłą rzeczy masz już jakieś doświadczenie. Sporo widziałeś. Sporo przeżyłeś. Doskonale wiesz, przynajmniej na gruncie teorii, że na jakość naszego życia niezwykle mocno wpływa jakość relacji, jaką mamy z innymi ludźmi. Z bliskimi. Ze wspólnikami. Z pracownikami. Z klientami. Etc.
Pozwól zatem, że napiszę kilka pytań, na które, jeśli masz chwilę, spróbuj sobie szczerze w duchu odpowiedzieć:
Jak czujesz się przy swoim wspólniku? Docenia Twoje pomysły? Regularnie podkreśla Twoje mocne strony? Walczy o Twoje dobre imię, gdy nie ma Cię w pokoju? Czy może każdy Twój pomysł temperuje? Twoje mocne strony przedstawia w taki sposób, że czujesz, że jesteś g… wart, a płomień, którym kiedyś oświetlałeś drogę Waszej firmy, zwyczajnie gaśnie? Kiedy nie ma Cię w pokoju, wątpliwości na Twój temat zasiewa w głowach pracowników, innych wspólników i klientów?
Jak podchodzisz do pracownika, który przynosi kaloryczne kontrakty do firmy, ale swoją wyniosłością i butą miażdży wszelkie morale reszty zespołu? Robisz coś z tym? Czy odwracasz wzrok, dając mu tym samym jeszcze więcej władzy i poczucia bezkarności? Ile czasu minie, nim wszyscy inni dobrze rokujący pracownicy odejdą? Jak historia długa i szeroka, siła grupy pokonuje jednostkę. Dodatkowo taki pracownik może zasiewać w Tobie poczucia bycia niezastąpionym. On/Ona na pewno w to wierzy, lecz to nieprawda. Jeśli Ty w to uwierzysz, staniesz się zakładnikiem, a nie pracodawcą.
Co się dzieje w domu? Pewnie wychodzisz przed świtem. Nim obudzą się dzieci, dając im buziaka w czoło i przykrywając kołdrą, powtarzając sobie w duchu, że robisz to dla nich. Wracasz późno. Zmęczony. Przebodźcowany. Dalej pogrążony w myślach. Co spotykasz w domu? Zrozumienie dla Twojego poświęcenia? Ciepły posiłek? Ciekawość wyzwań, jakie dziś pokonałeś? Czy może pretensje, roszczeniowość i kompletnie niezrozumienie ciężarów, jakie dźwigasz? Jak długo Atlas utrzymałby na swoich barkach świat (Twoją firmę i bezpieczeństwo finansowe Twojej rodziny), jeśli ktoś codziennie wbijałby mu kciuk wątpliwości w żebra?
Klienci. Masz takich, których uwielbiasz obsługiwać. Są kulturalni, płacą terminowo, są szczerzy, gdy coś im nie pasuje. Ale są też tacy, z którymi nie masz flow. Ciągle coś nie tak. Ciągle za mało. Ciągle przeciągają termin płatności, bo ich księgowa bije rekordy bycia na urlopie. Robisz coś z tym, czy zagryzasz zęby i zmuszasz siebie i pracowników, by robić dobrą minę do złej gry? Świat byłby piękny i łatwy, gdyby źródło naszych problemów tkwiło tylko w innych ludziach, prawda?
Na pewno słyszałeś zdanie: bądź zmianą, którą chcesz widzieć w innych. Idąc za tym zdaniem, warto zadać sobie pytanie oraz tym, którym ufamy i którzy są gotowi powiedzieć nam nawet bolesną prawdę, czy wszystkie negatywne reakcje wyżej wymienionych grup osób w Twoim życiu nie są… spowodowane tym, że po prostu z Tobą jest coś nie tak. Bo uprzeć się, że na pewno to my mamy rację, umówmy się, potrafi zrobić każdy. Jednak podjąć wysiłek, stanąć z boku i ujrzeć coś, czego Twoje ego ujrzeć nie chce, to jest prawdziwa sztuka i oznaka siły. Lecz jeśli Twoi bliscy niczym zgodna ława przysięgłych, bez sugerowania im odpowiedzi, zgodnie wskażą, kto wedle ich obserwacji, codziennie, kawałek po kawałku rozmontowuje Twoje szczęście, poczucie własnej wartości i wiarę w swoje marzenia to… rozsądnie byłoby coś z tym zrobić.
Zbliżając się do końca tego artykułu, postawmy kilka pytań wobec samych siebie:
Ile z Twoich nawyków realnie Cię wspiera? Sprawia, że stajesz się lepszym człowiekiem? Ile z nich utrzymujesz jedynie z czystego hedonizmu, który być może jest tak skrajny, że aż destrukcyjny, jak np. bycie top achieverem w sztuce melanżu z amnezją kolejnego dnia?
Których ze swoich zachowań nie potrafisz wytłumaczyć? Wiesz, że Ci szkodzą. Wiesz, że zaburzają Twoją pracę i relacje z innym, a i tak kompulsywnie je robisz? Może warto odłożyć archaiczne myślenie, że psychoterapeuci to usługodawcy dla czubków? Jeśli taka pomoc to za mało, za wolno lub nie działa, może warto sięgnąć po budzącą skrajne emocje hipnozę? (Paweł, jeśli to czytasz, dzięki ponownie. Przez Twoją pomoc nigdy nie miałem lepszych relacji z rodzicami).
Twój biznes. Może źródło Twoich frustracji to niedopuszczanie myśli, że obecny model biznesowy jest zwyczajnie kiepski, a oferta nieatrakcyjna? Jeśli w duchu lub z bezsilności już na głos mówisz, że „ci klienci są tacy i owacy”, bo nie rozumieją rzekomego geniuszu tego, co oferujecie, to szansa, że problem jest po Waszej stronie, jest dość duża.
Dementorem może być wszystko. Ludzie wokół Ciebie. Ty sam dla siebie i innych czy konstrukcja Twojego biznesu. Grunt, by wsłuchać się w głos intuicji, a następnie użyć zaklęcia Expecto Patronum, którym w Twoim przypadku będzie stare dobre DZIAŁANIE, aby konkretny dementor całkowicie zniknął z Twojego życia. Jak mawiał szanowny Rafał Mazur: „W życiu masz to, co tolerujesz”.