Ryczałt od dochodów spółek, potocznie zwany „estońskim CIT-em”, to odrębny od zasad ogólnych reżim opodatkowania. Jak sama nazwa wskazuje, Ministerstwo Finansów, tworząc polskie przepisy o estońskim CIT, inspirowało się rozwiązaniem wywodzącym się z tego najmniej zaludnionego kraju bałtyckiego.
Chociaż podobnie jak w przypadku ryby po grecku – polski odpowiednik nie ma zbyt wiele wspólnego z zagranicznym oryginałem, estoński CIT to atrakcyjne rozwiązanie podatkowe, któremu warto chociaż się przyjrzeć.
Pierwszą i najważniejszą przewagą estońskiego CIT-u nad klasycznym opodatkowaniem CIT jest – co do zasady – brak bieżącego opodatkowania dochodów. Opodatkowanie pojawia się natomiast dopiero w momencie faktycznej dystrybucji zysku. Tym samym estoński CIT powinien świetnie sprawdzić się u tych, którzy chcą zatrzymywać część wypracowanego zysku w spółce w celu jej dalszego rozwoju. Dodatkowo wypłata zysku w postaci klasycznej dywidendy jest o wiele korzystniej opodatkowana niż na zasadach ogólnych. Efektywna stawka CIT i PIT łącznie wynosi bowiem 20 proc. (w przypadku małych podatników) albo 25 proc. Takie dywidendy są wolne od składki zdrowotnej, składek ZUS i nie podlegają daninie solidarnościowej.
Dla porównania w przypadku „zwykłego” podatnika CIT oprócz faktu, że jest zobowiązany do zapłaty podatku dochodowego, nawet gdy nie będzie chciał wypłacić dywidendy, to efektywna stawka CIT i PIT przy dywidendzie wynosi aż 26,29 proc. (w przypadku małych podatników) i 34,39 proc. (dla pozostałych podmiotów).
Warto w tym miejscu zastrzec, że polski ustawodawca bardzo szeroko rozumie pojęcie „faktycznej dystrybucji”. Przykładowo w estońskim CIT opodatkowane są ukryte zyski, czyli niemal każde świadczenie – wykonane w związku z prawem do udziału w zysku, inne niż wypłata dywidendy, których beneficjentem pośrednio lub bezpośrednio jest wspólnik spółki na estońskim CIT lub podmiot z nią powiązany.
Drugą najpoważniejszą „pułapką” estońskiego CIT są wydatki niezwiązane z działalnością gospodarczą. Podobnie jak w przypadku ukrytych zysków ich poniesienie skutkuje podatkiem do zapłaty według stawki 10 proc. albo 20 proc. (w zależności od wielkości podatnika). Niestety przepisy ustawy o CIT nie definiują pojęcia tych wydatków.
Estoński CIT – co powinieneś zrobić
Jeżeli zastanawiasz się, czy estoński CIT jest dla Ciebie, skontaktuj się z ekspertami w tym zakresie. W pierwszej kolejności dobry doradca powinien przeprowadzić analizę wstępną. Nie chodzi tutaj jedynie o spełnieniu wszystkich formalnych warunków, żeby móc zacząć korzystać z tego reżimu opodatkowania (a jest ich osiem). Taka analiza podatkowa powinna pokazać na rzeczywistych danych księgowych koszty wejścia w estoński CIT, oszczędność podatkową oraz wysokość podatku do zapłaty. Przez „koszty wejścia” mam na myśli nie tylko koszty związane np. z przekształceniem Twojej działalności w spółkę, ale potencjalne opodatkowanie z tytułu tzw. dochodu z przekształcenia oraz korekty wstępnej. W praktyce opodatkowanie to występuje rzadko, w tym dochód z przekształcenia można uniknąć w bardzo prosty sposób. Z uwagi na obszerność tych tematów nie poruszałem ich szczegółowo w artykule, niemniej dobry doradca podatkowy także powinien Cię o nich uprzedzić.
Podsumowując, estoński CIT to bardzo ciekawe rozwiązanie, które pozwala nie płacić na bieżąco podatku dochodowego, a jeżeli będziesz chciał wypłacać zysk w postaci dywidendy – będzie ona o wiele korzystniej opodatkowana niż w przypadku klasycznego podatnika CIT. Dodatkową zachętą może być brak składki zdrowotnej, brak ZUS i daniny solidarnościowej.
Estoński CIT świetnie sprawdzi się przede wszystkim u tych osób, które nie chcą co roku wypłacać całości zysku osiągniętego przez ich spółkę. Podejmij świadomie decyzję o estońskim CIT, przeliczając dokładnie koszty wejścia w ten reżim opodatkowania i bieżące opodatkowanie oraz uważnie zaplanuj, w jaki sposób będziesz wypłacać pieniądze ze Spółki, aby uniknąć ukrytych zysków.