Maja Popielarska, dziennikarka, pasjonatka przyrody, prowadząca program „Nowa Maja w ogrodzie” w rozmowie Katarzyną Mazur opowiada o swojej miłości do roślin i przygodzie z mediami, która przerodziła się w zawód.
Świat trochę mniej dziś pędzi, mamy więcej czasu na zadbanie o to, co dotychczas odsuwaliśmy na dalszy plan, m.in. dopieszczamy swoje balkonowe skrzynki i pielęgnujemy ogródki. Od czego powinniśmy zacząć, żeby za kilka miesięcy cieszyć się bujnym kwieciem i aromatem świeżych ziół?
Maja Popielarska: Najpierw analiza: czego oczekuję, ile mam na to czasu, ile pieniędzy i co moja przestrzeń oferuje, tzn. jak operuje słońce, czy wieje silny wiatr, czy jest narażona na ulewy. Roślinami można się cieszyć od ręki. Wystarczy trochę chęci w zdobyciu wiedzy i samych roślin, bo przecież sklepy ogrodnicze i szkółki pękają w szwach od wspaniałych roślin, po te największe nawet. Na tarasie i balkonie można posadzić niewielkie drzewko czy krzewy, żeby mieć namiastkę ogrodu.
„Sprzedasz” naszym Czytelnikom kilka „balkonowych” patentów? W czym hodować kwiatki i zioła? Czym je nawozić?
Chcesz ogródek „jadalny” , uprawiaj rośliny zdrowo, czyli korzystaj z naturalnych nawozów, jest ich sporo w sklepach. Jeśli bardziej zależy ci na kwieciu, wybierz nawozy mineralne, które będą pobudzać roślinę do wytwarzania kwiatów. Usuwaj te przekwitłe. A podlewaj odpowiednio wszystkie. Lepiej jest postawić na jedną solidną donicę z różnymi roślinami (wszystko jedno, czy mają to być warzywa, czy ozdobne rośliny), bo taką łatwiej pielęgnować niż stadko małych.
Jak to jest z korzystaniem z preparatów owadobójczych w tak małych jak przydomowe czy balkonowe „uprawach”? Są potrzebne, czy da się je zastąpić naturalnymi „odstraszaczami”?
Zawsze będę za tym, by jak najmniej używać środków chemicznych. W przypadku tego, co ma trafić do buzi tym bardziej. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego. Są preparaty, które są bezpieczne. Natomiast zdarzają się sytuacje, kiedy może pomóc tylko chemia. Trzeba pamiętać, że dużo zależy od kondycji roślin, słabe są bardziej podatne na wrogów.
Jakie rośliny, w Twojej ocenie, sprawdzają się w balkonowych skrzynkach i małych ogródkach?
Prawie wszystkie, to tylko kwestia dobrania ich do miejsca.
Co Tobie daje obcowanie z roślinami?
Fascynująca jest ich zmienność, od czasu uśpienia przez cały cykl, do ponownego snu. Patrzę na kwiaty, pędy, kolor, strukturę. Zachwycam się kolorami, kształtem i rysunkiem liści, kroplami wody na nich. Wszystkim. Upajam zapachem, słucham ich spokojnej mowy, kosztuję owoców. Zwierzęta w roślinach znajdują ostoję.
Skąd wzięła się u Ciebie fascynacja roślinami?
Od zawsze, od najmłodszych lat byłam na ich punkcie czujna i czuła. Pomogli też rodzice i dziadkowie. A dojrzałość i świadomość bycia cząstką tego potężnego zielonego świata, jeszcze bardziej ją pobudza.
Jak to się stało, że coś, co było pasją, stało się pracą i sposobem na zarabianie pieniędzy?
Zaczęło się wiele lat temu, bo już szesnaście! Przygodę z programem rozpoczęłam od namowy pana Mariusza Waltera. To wielki miłośnik ogrodów. Czas pokazuje, że temat jest piękny i ważny. Nadal można oglądać premierowe odcinki „Nowej Mai w ogrodzie” na kanale HGTV Home&Garden.
Gdybyś miała przekonać kogoś, kto jest sceptycznie nastawiony do posiadania roślin w domu czy na balkonie, jakich argumentów byś użyła?
Maja Popielarska: Pytanie, co to znaczy sceptyczny. Nie wszyscy dojrzewają do posiadania roślin. I ten, który nie ma głowy i czasu, lepiej, by się zajął czym innym. Szkoda każdego życia. Poczucie odpowiedzialności, nawet przy małej donicy, nie powinno zniknąć. Bywa jednak, wcale nierzadko, że przygoda zaczyna się od podarowanej doniczki. Bo zieleń kręci i wkręca.
Zobacz także: Maciek Olbrych: Podzielić się z ludźmi energią