FelietonPracownik kontra AI
Rafał Sonik
Rafał Sonik
kierowca rajdowy – zwycięzca Rajdu Dakar i 9-krotny zdobywca Pucharu Świata FIM, przedsiębiorca i społecznik

Pracownik kontra AI

Konfrontacja czy impuls do relokacji?

Chcę podkreślić, że nie jestem specjalistą od AI. Oczywiście jako przedsiębiorca i pracodawca śledzę zmiany zachodzące we współczesnym świecie, a ta związana z coraz szerszym wykorzystaniem sztucznej inteligencji nie jest już zmianą, a rewolucją. Drugą, po rewolucji przemysłowej, która zatrzęsie globalnym rynkiem pracy. Analizując jednak to zagadnienie z perspektywy wieloletniego doświadczenia, jestem spokojny, ponieważ AI nie zastąpi solidnie zrekrutowanego pracownika. Może co najwyżej doprowadzić do jego szybszej relokacji.

Zatrudniam ludzi od czterdziestu lat. Jedna z osób, która dołączyła do zespołu w 1985 r., wciąż ze mną współpracuje. Staż pracy w moich firmach na ogół był i jest długi ze względu na sumienną rekrutację, którą zawsze uznawałem za priorytet. Takiemu procesowi trzeba poświęcić czas, uwagę i wnikliwość, ale solidnie poprowadzony, przynosi zysk w długofalowej perspektywie. Zyskujemy zaangażowanego pracownika, utożsamiającego się z naszymi celami, misją i wartościami.

Na początek potrzebny jest czas. Minimum dwa miesiące, żeby pracownik dobrze zapoznał się ze strukturą zespołu, naszymi dążeniami, priorytetami i systemem pracy. To czas, żeby się poznać, uczciwie odpowiadać na pytania, ale też konsekwentnie je zadawać. Dzięki temu upewniamy się, że kandydat rozumie naszą wizję i ją podziela. Posługując się sportową metaforą, będzie grał do tej samej bramki, czyli stanie się częścią zespołu, który wspólnie zmierza po mistrzostwo. W tym przypadku firma działa bowiem tak samo jak zespół rajdowy. Żebym ja mógł być mistrzem świata, czy zwyciężyć Dakar, mój mechanik, osteopata czy team manager muszą być mistrzami świata w swoich fachu.

To, czego jednak nie wiemy i nie poznamy nawet w przypadku kilkumiesięcznego procesu rekrutacyjnego, to ukryte cechy. One uwidaczniają się w pierwszych tygodniach czy może nawet miesiącach pracy. Wówczas może się okazać, że jednak niewłaściwie dopasowaliśmy osobę do zadań. Czy wówczas powinniśmy się rozstać? Moim sposobem jest relokacja, ponieważ zakładam, że ludzie chcą pracować i chcą wykonywać dobrze swoje obowiązki. Z doświadczenia wiem, że najdalej po drugiej relokacji taka osoba odnajduje się i zaczyna działać, wykorzystując swój pełny potencjał. Dziś na dynamicznie zmieniającym się rynku pracy, do którego dołącza sztuczna inteligencja, koszt zmiany pracownika jest wysoki. Staje się wręcz nieopłacalny, bo doświadczenie zebrane podczas długiego stażu pracy jest bezcenne. W kontekście AI, które może ułatwić pracę i stać się narzędziem do usprawniania wielu procesów, relokacja staje się jeszcze lepszą strategią. Potencjał, który posiada sumiennie zrekrutowany i zaangażowany pracownik, nigdy nie zostanie zastąpiony przez sztuczną inteligencję. To tylko kwestia kolejnego przekierowania na ścieżce zawodowej, które początkowo może nie być komfortowe, ale jeśli ktoś przywykł do gry w zespole, na pewno odnajdzie się w nowej rzeczywistości.

Mogę tu podać rajdowy przykład. Przez lata w startach towarzyszył mi hiszpański motocyklista Julian Villarubia. Był tzw. woziwodą, czyli zawodnikiem, który jechał w stawce, ale jego głównym zadaniem było wsparcie dla mnie na trasie – również techniczne. Działaliśmy jak dwuosobowy zespół kolarski, w którym ja byłem „rozprowadzanym” liderem. W pewnym momencie doszedłem jednak do wniosku, że to, co stoi mi na przeszkodzie do zwycięstwa w Dakarze, to czas snu i regeneracja. Żeby ją wydłużyć, ustaliłem z Julianem, że odtąd nie będzie startować, ale weźmie odpowiedzialność za przygotowanie roadbooka – swoistej mapy z podstawowymi koordynatami, oznaczonymi niebezpieczeństwami i punktami kontrolnymi, która służy nam do nawigowania. Opracowywanie roadbooka to mozolny, kilkugodzinny proces.

Jaki był efekt? Spałem dłużej, byłem lepiej przygotowany i skoncentrowany na rywalizacji. Julian z trudem przełknął fakt, że nie będzie już jeździć, ale zrozumiał, że nadal jest ważnym ogniwem zespołu, tylko zmienia się jego rola. W 2015 r. wygraliśmy Dakar i to był sukces, w którym Julian miał wielki udział. Był to sukces metody relokacji.

Dlatego choć uważam, że sztuczna inteligencja ułatwi nam życie w wielu obszarach, to nie zastąpi dobrze zrekrutowanego pracownika. Inwestowanie w kapitał ludzki pozostaje dla mnie jedną z podstawowych i najważniejszych inwestycji. Truizmem jest stwierdzenie, że AI i nowoczesne technologie zmienią sposób funkcjonowania wszystkich organizacji. Bez wyjątku. Ważne jednak jest to, że nigdy nie zastąpią pełnych determinacji liderów czy wizjonerów, którzy w rzeczywistości nadają kierunek zmianom. To oni będą wyznaczać ramy, w których sztuczna inteligencja będzie służyć ludzkości na dalszych etapach rozwoju cywilizacyjnego.