WywiadyPrawdziwy pies

Prawdziwy pies

– Czasy bezpieczeństwa już minęły – jasno i konkretnie mówi Marcin Miksza „Borys”, były naczelnik wydziału ds. narkotyków Centralnego Biura Śledczego Policji w Olsztynie w rozmowie z Karoliną Pajączkowską. Wyjaśnia też, dlaczego rząd uspokaja społeczeństwo, że nic się nie dzieje, ocenia, jak nisko upadł prestiż policji oraz o tym, czy i jak można z tym walczyć.

Fotografie: Bartosz Maciejewski

Dziś widzimy pożary, ataki, incydenty, a policja mówi spokojnie, że nic się nie dzieje. Co więc się dzieje?

To jest wielopłaszczyznowy temat. Mam ograniczone zaufanie do polityków i do ich przekazów. Bardziej skupiam się na swoim doświadczeniu. Staram się też nie siać fermentu w sieci, w rozmowach z ludźmi, tylko bacznie obserwować, co się dzieje i wyciągać z tego wnioski. Ludzie mniej doświadczeni w tych kwestiach będą tworzyć różne teorie, bazując na doniesieniach medialnych. Jednak doniesienia z portali społecznościowych po pewnym czasie okazują prawdziwe, więc jednak dzieje się coś poważnego, bardzo poważnego. Podpalenia to akty dywersyjne, zaplanowane z góry i realizowane w sposób skuteczny. W służbach pracują ludzie, którym naprawdę zależy na bezpieczeństwie i bardzo często szkodzą im politycy. Niedoświadczeni ludzie, którzy chcąc uspokoić społeczeństwo, a przy okazji chcą sprzedać narrację, że za ich rządów, jest bezpiecznie. To przypomina scenę z filmu „Szklanką po łapkach”, w której Leslie Nielsena uspokaja ludzi, a za jego plecami widać wybuchy i słychać detonacje.

Trudno się dziwić. Wpuściliśmy do Polski miliony obcokrajowców. Jeszcze dwa, trzy lata temu głośno było o gangach z Kaukazu, z Ukrainy.

Na pewno ludzie wpuszczeni do Polski nie wszyscy przybywali do naszego kraju z dobrymi intencjami. Pamiętajmy o tym, że rosyjskie służby w to wkomponowały swoich ludzi, którzy pod legendą matki z dziećmi, ludzi skrzywdzonych mieli określone zadania, do realizacji na terenie naszego kraju. Nie oszukujmy się, Polska zaangażowała się w konflikt w Ukrainie i…

De facto jest jego częścią.

Zdecydowanie. Pokazujemy, jak się zbroimy. W social mediach pokazywane są zdjęcia sprzętu wojskowego, który jedzie za wschodnią granicę. Służby to śledzą. Nie oszukujmy się, uczestniczymy w tej wojnie. Zadaję sobie pytanie, czy my jako służby i jako społeczeństwo byliśmy przygotowani, by wejść w konflikt w Ukrainie. Mamy dzisiaj wakaty w policji, mamy również wakaty w wojsku. Mamy ludzi, którzy zaczynają służbę i odchodzą, bo przeżywają rozczarowanie, bo nie chcę spędzać tak 25 kolejnych lat. Bo ze służbą wiąże się ryzyko i odpowiedzialność. Otworzyliśmy nasze granice, nie zapewniając społeczeństwu odpowiedniego bezpieczeństwa, a dzisiaj staramy się łatać dziury jak na asfalcie, zalepiając je w jakimś stopniu.

W formacjach mundurowych zostają pasjonaci. Spójrzmy na sytuację z Sosnowca. Policjanci zastrzelili Polaka, który latał po ulicy z maczetą. Oznacza to, że w każdym miejscu, każda interwencja może się groźnie skończyć. Ludzie sobie kalkulują, czy chcą w tym uczestniczyć, czy są bezpieczni.

Czy problemem w policji są głównie pieniądze?

Powiedzmy wprost: pieniądze, chęć zemsty, zryte łby, ale w głównej mierze kasa. Są ludzie, którzy są w stanie zrobić wszystko dla pieniędzy i wszystko dla ideologii.

Fotografie: Bartosz Maciejewski

To może prześledźmy wydarzenia, które miały miejsce w wakacje. W Europie mieliśmy dwa potężne blackouty. W Polsce system obsługi powietrznej w Warszawie i w całym kraju przestał działać na kilka godzin. Samoloty jednego dnia nie mogły wylecieć, ani przelecieć. Pożar w warszawskim metrze, pożar w domu jednorodzinnym, 500 mieszkań w Ząbkach. Spłonęło kilka strategicznych miejsc, gdzie nieopodal produkowane są czy to broń, czy jakieś wyposażenie wojskowe, płonęły hale produkcyjne i sklepy, galerie handlowe. To nie są przypadkowe cele i jest w tym pewna algorytm działania…

Trwa rekrutacja ludzi także na portalach społecznościowych. Służby śledzą je i widzą, jacy ludzie są niezadowoleni z sytuacji w kraju, których można zwerbować, których można wykorzystać. Odnajdują ludzi, którzy żyją nienawiścią do Polski, do władzy. Kolejna kwestia to finanse. To podstawowe elementy, przez które dochodzi do sytuacji zwerbowania danej osoby. Przygotowanie do werbunku polega zebraniu wiedzy na temat danej osoby. Przygotowanie się do rozmowy werbującej to przede wszystkim zebranie materiałów kompromitujących jak np. spotkanie z dziewczyną lekkich obyczajów.

Każdy z nas może być potencjalnym celem?

Uważam, że nie ma osoby nie do zwerbowania, jest tylko źle opracowana.

Przemawia przez Ciebie doświadczenie operacyjne. Ile lat byłeś policjantem?

19 lat, z czego na pierwszej linii spędziłem 15 lat. To była praca 24 godziny na dobę. Jak byłem w domu, myślałem o pracy, jak byłem na treningu, myślałem o robocie i zawsze telefon się grzał.

Kiedyś pracowałeś w CBŚP, potem okazało się, że jesteś złym psem, bo mówisz za dużo i pewne rzeczy Cię bolą.

Byłem i jestem ogromnym przeciwnikiem narkotyków, a skończyłem jako naczelnik z zarzutami wprowadzania ich do obrotu. Tak zakończyła się moja służba. To paradoks mojego życia.

Jak pracowało się w latach 90.?

Nie miałem tolerancji względem przestępców. Gdy zagiąłem parol na gangusa, to jego miejsce musiało być finalnie w zakładzie karnym, miał być dynamicznie, z brawurą zatrzymany. Oczywiście w pewnym momencie pojawił się hejt.
Na czym polega dobre zatrzymanie z wykorzystaniem środków pozoracji? Nie uważałem, że po to mi ojczyzna dała przepisy, żebym nie mógł ich używać. Czyli pacjent miał być tak wysadzony z siodełka, żeby zapamiętał to zatrzymanie do końca życia. Ja to przede wszystkim kochałem, to była moja pasja. Dlatego gdy moja kariera zawodowa się skończyła, nie potrafiłem się odnaleźć.

W Internecie, w przestrzeni publicznej dużo się mówi o tym, że dzisiaj jesteśmy świadkami powrotu lat 90. Czy też dostrzegasz, że znowu rozpoczynają się działania gangów, haracze, wymuszenia? Czy lata 90. wracają?

Mamy z tym problem. Natomiast trzeba realnie spojrzeć na rzeczywistość. Nie mamy zabójstw jak w latach 90. Nie mamy stricte porachunków, gangsterskich, strzelanin na ulicy, wybuchów. Są porwania, ale o nich się głośno nie mówi, żeby nie psuć sielankowego nastroju w społeczeństwie. Swego czasu policja miała zakaz mówienia o tym, kto dopuścił się przestępstwa, jeżeli był to obcokrajowiec, żeby nie wzbudzać skłócać narodów.

Dostawaliście takie wytyczne?

To nie były moje lata. Wiem od policjantów, że rzecznicy prasowi w Polsce unikali podawania narodowości sprawcy przestępstwa, by nie wzbudzać niepokoju. Mówi się o tym, że jesteśmy w okresie przedwojennym, prawda?

Ta teza się pojawia.

Więc my jesteśmy albo bogatym, albo głupim państwem. Mamy niesamowity potencjał w ludziach, jeżeli chodzi o weteranów czy też ludzi, którzy byli w służbach, policji. To widać w social mediach. Oni sami się pokazują na strzelnicy, jak są wytrawnymi strzelcami. Jako operatorzy, jako ludzie, którzy posługują się bronią. Jak Polska potrafi skorzystać z tego potencjału? W Ukrainie ludzie oferują pieniądze za najemników, za ludzi, którzy wykazują się kunsztem i fachowością. W Polsce tego nie ma. Gdy przychodzi nowa władza, wyzbywa się niepokornych, wyzbywa się tych, którzy nie są z ich nadania i wypluwa się ich z formacji. Czy to wojsko, czy to policja, nie patrzy się na bezpieczeństwo. Zatem niech mi nikt nie mówi, że tu chodzi o kwestie bezpieczeństwa, bo jeżeli by chodziło o kwestie bezpieczeństwa, to każdy z tych ludzi byłby w rozsądny sposób zagospodarowany, jeżeli nie na linii, to w kwestii szkoleniowej. Mamy naprawdę wielu świetnych policjantów, którzy dzisiaj obrastają mchem. Proszę się na mnie nie obrazić, którzy wykazaliby się naprawdę ogromną fachowością, służąc dalej ojczyźnie, którzy naprawdę byliby na pstryknięcie palcem, gdyby ktoś skorzystał z ich potencjału.

Dlaczego policjanci się nie zbuntują i nie powiedzą: „My będziemy tutaj rządzić”?

Nie nakłaniam absolutnie do buntu, bo byśmy wszyscy na tym ucierpieli. Nigdy nie byłem zwolennikiem strajków policyjnych. Obecna władza miała dwa założenia: stworzyć siatkę płac w policji, czyli optymalne wynagrodzenie, tak by wszystko zostało usystematyzowane, oraz rozwiązać kwestię uposażenia mieszkaniowego, czyli miało nastąpić wyrównane do uposażenia żołnierzy. Do dnia dzisiejszego nic nie weszło w życie.

Wiem, że policja jest naprawdę różna, że można ją krytykować. Jednak niedoskonałości wynikają też z kwestii szkoleniowych, zaangażowania w to, żeby policjantów szkolić. Dzisiaj żołnierze szkolą się z policjantami, ale wszystko obija się o kwestie finansowe. Gdy słyszę, jak gromko wypowiadane są słowa o bezpieczeństwo w Polsce, to mnie krew zalewa. W kampanii prezydenckiej najczęstszym hasłem było, że jesteśmy bezpieczni, bo są Amerykanie. Czy ktoś z państwa widział na polskich ulicach amerykańskiego policjanta, amerykański patrol wojskowy czy policyjny? Nie oszukujmy się, to my, Polacy, jesteśmy odpowiedzialni za własne bezpieczeństwo. Nasze służby, nasza policja. A jeżeli na 100 tysięcy mieszkańców miasta komenda dysponuje jednym patrolem, to o jakim bezpieczeństwie mówimy.

Brakuje rąk do pracy. W polskiej policji jest 15 tysięcy wakatów Każdy, kto mieszka w większym mieście, zdaje sobie sprawę, że prewencji już praktycznie nie ma. Czasami na policję, na radiowóz po stłuczce czeka się 5-6 godzin. Czy w ogóle jesteśmy w stanie nadrobić braki kadrowe?

Uważam, że odpowiedzialni za tę formację powinni zacząć słuchać ludzi, którzy chcą dobrze dla bezpieczeństwa, dla Ojczyzny. Nie powinni słuchać ludzi, którzy mają swój interes w tym, by stanowiska w tych formacjach były obsadzane przez ich ludzi. Od tego trzeba zacząć. Należy szukać autorytetów w tej formacji, dobrych naczelników, dobrych komendantów, doświadczonych fachowców, nie ludzi z wyborów politycznych. Doświadczonych przełożonych, którzy wiedzą jak na daną sytuację zareagować, jak stworzyć zespół i fajną atmosferę w pracy.


Mówisz, że ci dobrzy są spychani na boczny tor, a policjant nie może pójść i powiedzieć komendantowi, co myśli.

O ile masz komendanta ogarniętego, doświadczonego, to wejdzie w rozmowę. Jeżeli ma do czynienia z policjantem też doświadczonym i jego uwagi będą cenne, a przełożony jest mądrym człowiekiem, to tych uwag wysłucha. Natomiast jak mamy do czynienia z – obiecałem, że nie będę używał słów wulgarnych i staram się z całych sił – z innym rodzajem szefa, to jego podwładny odbębni swoje i zagryzie wargi.
Ja mówię głośno, co myślę. Nie dlatego, że mam w tym swój biznes, żeby któryś z ministrów zwrócił na mnie uwagę. Uważam, że nie jestem do głaskania czy podkulania ogona, by słuchać czyichś głupot. Są jednostki, które mają dobrego dowódcę, dobrego szefa, dba o nich, mają dobry sprzęt, dobre wyposażenie, są zadowoleni, są pasjonatami i to jest piękne. Duża część to dyletanci z nadania politycznego. Dlatego na pytanie, czy braki kadrowe da się odbudować, odpowiem tak: zadajmy to pytanie człowiekowi, który ma dobrą emeryturę i swój biznes w sektorze prywatnym. Czy on tej formacji wróci, widząc, co się dzieje, widząc awanse, komu Pan Prezydent rozdaje odznaczenia, ordery czy szlify generalskie.

Fotografie: Bartosz Maciejewski

Co czujesz, jak widzisz, jak ktoś na ulicy pluje policji w twarz?

Ci ludzie szkodzą sami sobie. Policjanci widzą to, że państwo nie reaguje – powiem to kolokwialnym, policyjnym językiem – nie zabija takiego delikwenta, nie karze go dynamicznie, to zniechęca innych policjantów do służby. Później ci sami ludzie, którzy plują i wymyślają policjantom, beczą, że nie ma patroli, beczą, że trzeba długo czekać na policję. Brak szacunku do tej formacji powoduje, że tak jest. Równocześnie są policjanci w Polsce, którzy wykonują świetnej robotę. Naprawdę to jest kapitalna robota, jak cię pochłonie, jak w to wejdzie, zaczniesz to robić, to nie patrzysz na premię, na wynagrodzenie. Po prostu kręci cię, że robisz coś fajnego. Kręci cię, że zamkniesz gangusa. Kręci cię, że wykryjesz fajną sprawę. To jest rewelacyjne. Ludzie by tego chcieli, tylko są gaszeni statystyką: ilu ludzi na hulajnodze wylegitymowałeś?

Kiedy ten system może się zawalić?

Nie sądzę, by ten system się zawalił. Chodzi o to, żeby ten bigos mieszać, żeby on się nie przypalił. Żeby odbudować morale, odbudować system policyjny, na to trzeba potężnych pieniędzy, ale te pieniądze w formacji są. Nie uważam, że w polskiej policji każdy powinien zarabiać tyle samo. Robisz robotę, łapiesz przestępców, dostajesz pieniądze. Jak jesteś statystą, tak zwanym wagonikiem, to dostajesz podstawę.
Jako naczelnik uczestniczyłem w realizacjach, werbowałem ludzi do współpracy, byłem aktywnym policjantem od początku do samego końca.