MotoKia Sportage ma nowe spojrzenie
Szymon Piaskowski
Szymon Piaskowski
dziennikarz motoryzacyjny

Kia Sportage ma nowe spojrzenie

To model, który Polacy kochają i kupują – szczególnie klienci indywidualni, którzy najchętniej (od stycznia do sierpnia 2025 r.) wybierali właśnie Sportage’a. Na rynek wjeżdża odświeżony model – z nową stylizacją nadwozia, odmienioną kabiną i nowymi funkcjami multimediów. Jeździliśmy podstawową odmianą z benzynowym silnikiem 1,6 turbo o mocy 150 KM i dwusprzęgłową skrzynią biegów.


Sportage’a poznamy głównie po nowej stylizacji przodu, gdzie zmieniły się reflektory – teraz są w kształcie mocno zakrzywionych bumerangów, które głęboko wcinają się w nadkola. Nowe są także zderzaki oraz grafiki tylnych lamp czy wzory obręczy kół. W kabinie pojawiła się dwuramienna kierownica, nowe materiały (nie ma już tak zwanego piano black, tylko coś na kształt ciemnego aluminium o wyraźnej fakturze) oraz kratki wentylacyjne ułożone teraz w jednym rzędzie i o prostokątnym kształcie. Kierowca ma przed oczami zestaw cyfrowych zegarów (o ograniczonych możliwościach personalizacji wyglądu), a obok ekran multimediów. Piętro niżej nadal znajduje się oryginalny panel do sterowania klimatyzacją lub, po wybraniu odpowiedniego pola, obsługi menu ze skrótami najważniejszych funkcji. Na postoju czas może teraz umilić np. oglądanie filmów na platformach streamingowych.


W ofercie są wersje benzynowe (160/180 KM), hybrydowa (239 KM) i hybrydowa plug-in (288 KM). Te ostatnie mogą mieć napęd 4×4, ma go mocniejsza wersja 1,6. Wariant podstawowy zapewnia raczej przeciętną dynamikę, ale sytuację ratuje sprawna skrzynia – także z opcją ręcznej zmiany biegów łopatkami. Zużycie paliwa mocno zależy od drogi – na autostradzie przy 140 km/h Sportage wciąga 9 l/100 km, ale poza miastem już tylko około 6,5 l. Mocną stroną auta jest zawieszenie – z jednej strony wystarczająco komfortowe, z drugiej zapewniające stabilność i przyczepność w zakrętach, choć oczywiście nie jest to model, który wywołuje ekscytację podczas jazdy. Za to na drodze prawdopodobnie nie spowoduje irytacji.


Z pewnością Kia powinna wynająć lepszych specjalistów od foteli, bo te aktualne mają za krótkie siedziska. Z detali – lampki oświetlające wnętrze żółtym światłem to już trochę przeżytek, żeby nie napisać wstyd, za tę cenę można spodziewać się LED-ów. Przy okazji – Sportage podrożał o minimum kilka tys. zł, ale Kia broni się argumentem, że ma także bogatsze wyposażenie. Odmiana testowana 1,6/150 KM DCT Business Line – z matrycowymi reflektorami, wentylacją foteli, elektryczną regulacją siedzeń i otwieraniem pokrywy bagażnika kosztuje 175 500 zł.