FelietonJak ugryźć spuściznę króla Karola X Gustawa
Marek Kozubal
Marek Kozubal
dziennikarz „Rzeczpospolitej”, współautor powieści szpiegowskich, w tym roku ukazał się jego thriller pt. „Milusha”

Jak ugryźć spuściznę króla Karola X Gustawa

Trzy lata temu do Muzeum Narodowego we Wrocławiu wrócił szesnastowieczny obraz „Opłakiwanie Chrystusa”, który powstał w pracowni niemieckiego malarza związanego z reformacja Lucasa Cranacha Starszego.

Opłakiwanie Chrystusa

Obraz był pamiątką po małżeństwie pochodzącym z Saksonii – kupcu Konradzie von Günterode i jego żonie Annie. To oni zapłacili za jego namalowanie, o czym świadczą herby umieszczone w dolnej partii obrazu, a także uwiecznienie ich wraz z czwórką dzieci na obrazie.

Dzieło to znajdowało w Kaplicy Książęcej kościoła klasztornego oo. cystersów pw. Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marii w Lubiążu. W 1880 r. zostało włączone do zbiorów Śląskiego Muzeum Sztuk Pięknych we Wrocławiu. W czasie II wojny światowej na polecenie profesora Günthera Grundmanna, dolnośląskiego konserwatora zabytków, „Opłakiwanie Chrystusa” wywieziono do składnicy w Kamenz (Kamieniec Ząbkowicki), gdzie znajdowało się do końca 1945 r. W lutym 1946 r. miało miejsce włamanie do składnicy, podczas którego zaginęło ponad 100 obrazów. Wśród nich także ten. Pewną wersję tego zdarzenia opisałem w powieści szpiegowskiej „Milusha”.


Jak „Opłakiwanie Chrystusa” trafiło do Sztokholmu

Jakie były jego dalsze losy? Otóż w 1970 r. Muzeum Narodowe w Sztokholmie zakupiło go na aukcji w szwedzkim mieście Mariefred za 4 tys. koron szwedzkich. Na sprzedaż wystawili go spadkobiercy Sigfrida Haggberga, byłego dyrektora koncernu telefonicznego LM Ericsson w Polsce, który zmarł kilka lat wcześniej. Według rodziny obraz trafił do przedsiębiorcy na przechowanie, ale nieznany właściciel nigdy się po niego nie zgłosił.

Co istotne, szwedzkie muzeum rekomendowało tamtejszemu rządowi zwrot dzieła do Polski. Wcześniej w oparciu o polskie materiały przeprowadziło jednak własne badania, które potwierdziły, że obraz został w czasie wojny skradziony ze zbiorów wrocławskich, a władze muzeum o tym nie wiedziały.

Ten zwrot jest wyjątkowy, bowiem w szwedzkich muzeach znajduje się wiele zabytków zrabowanych z Rzeczpospolitej jeszcze w czasie potopu. Wprawdzie w 1660 r. w ramach traktatu oliwskiego Szwecja zobowiązała się do zwrotu części zagrabionych dóbr kultury, w tym archiwów i bibliotek, ale te zapisy nie zostały zrealizowane.

Zbroja króla Zygmunta Augusta, ze zbiorów Livrustkammaren w Sztokholmie, fot. Livrustkammaren

Setki zabytków zrabowanych w czasie potopu

Ministerstwo Kultury dokumentuje straty. Dzięki temu wiemy, że w tamtejszych zbiorach znajdują się liczne manuskrypty, ale też np. paradna zbroja króla Zygmunta Augusta, portret Jana Kazimierza pędzla Daniela Schultza, popiersia Jana Kazimierza i Ludwiki Marii dłuta Giovanniego Francesco Rossiego, portret przyszłego króla Władysława IV z warsztatu Petera Paula Rubensa czy miecz przypasany Władysławowi IV przez papieża Urbana VIII. Jest też uchwalony w 1505 r. Statut Łaskiego, w którym został umieszczony najstarszy drukowany tekst „Bogurodzicy”. Znajdują się one w zbiorach Uniwersytetu w Uppsali, gdzie trafiły też inne obiekty pochodzące z rabunku. Już podczas wojny polsko-szwedzkiej toczonej w latach 1621-1629 Szwedzi wywieźli tam bibliotekę braniewską, a także woluminy jezuitów i bernardynów z Poznania oraz bibliotekę z Fromborka. Zatem wśród zrabowanych są też m.in. dzieła podpisane przez Mikołaja Kopernika oraz zawierające jego notatki. Z kolei w bibliotece w Jätlandii są pozycje z prywatnej biblioteki króla Zygmunta Augusta, zrabowane z Zamku Królewskiego w Warszawie w 1655 r.

Co stoi na przeszkodzie restytucji? Zostawmy na boku fakt, że dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie jest to temat priorytetowy w rozmowach z północnym sąsiadem. Poważniejszym problemem jest, że jego przedstawiciele przyznają, iż „normy prawa międzynarodowego dotyczące własności jeńców wojennych, zakazu konfiskaty własności prywatnej czy zakazu rabunku dokonywanego przez armię nieprzyjacielską podczas wojny lądowej zostały uregulowane dopiero na początku XX wieku na mocy postanowień m.in. konwencji haskich”. Zaś w Szwecji nadal obowiązuje zasada, że łupy wojenne z XVII w. są legalnymi zdobyczami, zgodnie ówczesnym prawem międzynarodowym.

Zatem w tym zakresie możemy liczyć tylko na gest polityczny, jak miało to miejsce w przypadku zrabowanego po wojnie obrazu „Opłakiwanie Chrystusa”. Istotne jest i to, że to nie rząd, ale w pierwszej kolejności szwedzkie muzea samodzielnie decydują, czy dokonać takiego zwrotu lub wymiany. „One także dokonują oceny, czy istnieją podstawy do przekazania określonych przedmiotów w drodze restytucji, zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz kodeksem etycznym muzeów” – powiedział mi jeden ze szwedzkich dyplomatów. 