FelietonCzy łatwo jest zostać oficerem wywiadu?

Czy łatwo jest zostać oficerem wywiadu?

Robert Michniewicz
Robert Michniewicz
Były oficer polskiego wywiadu, pisarz

Wobec problemów ze znalezieniem osób zainteresowanych służbą dla kraju czy wobec przeciętnych wynagrodzeń, rekrutacja w polskim wywiadzie zaczęła się upodabniać do naboru pracowników w cywilnych podmiotach.

Zanim napiszę o możliwości dostania się do pracy w wywiadzie, najpierw krótkie wyjaśnienie. Często mylone są pojęcia oficer wywiadu i agent wywiadu. Takie pomyłki dotyczą wielu osób, w tym również dziennikarzy zajmujących się literaturą czy filmami sensacyjnymi. Jest to efekt wpływu popkulturowej produkcji amerykańskiej. W terminologii stosowanej w krajach anglosaskich i oficer, i agent, swój czy obcy, to agenci. W naszym kraju funkcjonariusz wywiadu to oficer. Agentem nazywamy obywatela obcego kraju, mającego dostęp do tajnych i wartościowych informacji, który wyrazi zgodę na przekazywanie ich naszemu wywiadowi. To cała filozofia.

Skoro już wiemy, kto jest kim, możemy wrócić do pytania zawartego w tytule felietonu. Jako człowiek o znaczącym statusie wiekowym podzielę się z Państwem opowieścią, jak to dawniej bywało. Otóż, dbając o pełną konspirację całego procesu pozyskania kandydata do pracy w wywiadzie, kadrowcy służby docierali do dziekanatów i pracowników naukowych uczelni wyższych. Starali się szukać szerokiego grona osób wyróżniających się podczas studiów, a umiejętnościami pasujących do kryteriów wymaganych od przyszłych oficerów.

W tamtych latach rodzaj studiów miał mniejsze znaczenie, bo szerokie zadania wywiadu, poza politycznymi, także dotyczące np. problemów naukowo-technicznych, wymagały penetrowania różnych typów uczelni. Spośród bazy kandydatów, pozyskanej w sposób tajny, wybierano najlepszych. Następnie poddawano ich opracowaniu i obserwacji, pozwalającej na wyeliminowanie osób, które ze względów na swoje wady, problemy psychiczne czy powiązania rodzinne się nie kwalifikowali. Po tej weryfikacji, czasami trwającej kilka miesięcy, zapadały decyzje o zatwierdzeniu konkretnych osób. Dopiero wówczas podejmowano kontakty z wybranymi, zadając fundamentalne pytanie, czy chcieliby podjąć służbę w wywiadzie. Nie wszyscy wyobrażali sobie swoje życie w reżimie służb mundurowych i od razu rezygnowali.

Ci, którzy wyrazili zainteresowanie, trafiali na cykl spotkań, obejmujących różnorodne testy psychologiczne, umożliwiające pełne poznanie kandydatów. Szczególnego smaczku dodawał fakt, że odbywały się one w mieszkaniach konspiracyjnych, z zachowaniem wąskiego grona uczestników. Wyniki tego etapu pozwalały na ostateczny wybór przyszłych funkcjonariuszy wywiadu, którzy byli następnie kierowani na szkolenie do Ośrodka Kształcenia Kadr Wywiadu w Starych Kiejkutach na Mazurach. Wielomiesięczny proces wszechstronnego przeszkolenia był ostatnim krokiem przed dostaniem się do prawdziwego wywiadu. Jak wyglądał? O tym może innym razem.

Snuję opowieść, jak to latoś bywało, żeby pokazać, jak różny jest obecny proces poszukiwania przyszłych oficerów. Wobec problemów ze znalezieniem osób zainteresowanych służbą dla kraju czy wobec przeciętnych wynagrodzeń, rekrutacja w polskim wywiadzie zaczęła się upodabniać do naboru pracowników w cywilnych podmiotach. Oczywiście stosowane są dawne sposoby, ale coraz powszechniej kadrowcy Agencji Wywiadu krążą po lokalnych targach pracy. Przyznaję, że trudno mi się pogodzić z tym i wyobrazić sobie stolik z napisem Agencja Wywiadu obok podobnych stoisk zakładów masarskich, firm kurierskich czy cegielni. Nie dlatego, żebym miał coś przeciwko tym innym firmom, ale w takiej formule naboru zatraca się podstawowy element, jakim jest tajność związku kandydata i agencji.

Nietrudno jest założyć, że obce a wrogie nam służby kierują swoich współpracowników na takie imprezy z zadaniem rejestrowania osób, zainteresowanych kontaktem z AW. Pozwoli to w przyszłości na wychwycenie takich osób w pracy za granicą. Słyszałem wyjaśnienia, że zachodnie służby też szukają na rynku kandydatów do pracy. Tak, zetknąłem się z tym zjawiskiem w USA. W największych dziennikach ukazywały się ogłoszenie, że CIA poszukuje kilku kandydatów na oficerów operacyjnych. Na tym publiczny charakter tej rekrutacji się kończył. Reszta procesu odbywała się z zachowaniem zasad tajności.

Może wśród Państwa są osoby zainteresowane służbą w wywiadzie? Mimo wszystko zachęcam, to niezwykle ciekawa praca.