– W Polsce 90 proc. milionerów to przedsiębiorcy, a 88 proc. z nich ma wyższe wykształcenie. To nie magia – to kompetencje – mówi dr Mateusz Grzesiak, psycholog i wykładowca Akademii WSB w rozmowie z Anną Soporek. Obala też mit związany z nierozmawianiem o pieniądzach, zachęca do wyrabiania dobrych nawyków, a przede wszystkim zapewnia, że 45 lat to wiek, w którym mężczyzna wychodzi z przedszkola i całe życie ma przed sobą.
Nie wstydzisz się mówić o pieniądzach ani tego, ile zarabiasz. To jest ciekawe, bo generalnie jako Polacy raczej mamy z tym problem.
W badaniach wykazano, że około 50 proc. Polaków wstydzi się mówić o pieniądzach, a 20 proc. odczuwa wręcz lęk. To efekt naszej historii – przez wieki bogactwo było zarezerwowane dla elit: szlachty, ludzi uprzywilejowanych, a większość naszego społeczeństwa wywodzi się od chłopów pańszczyźnianych. Potem były zabory, wojny, komunizm i przekonania, że bogaty to złodziej, a pierwszy milion trzeba ukraść. Historia sprawiła, że w Polsce pieniądze wciąż są tematem trudnym.
Brakuje nam edukacji z zarządzania – w szkołach uczymy się o pantofelku, ale nie o strategiach inwestycyjnych. Ludzie nie rozumieją, czym są instrumenty finansowe, bo nigdy ich tego nie nauczono. Zaś czego nie znamy, tego się boimy. Do tego dochodzą kulturowe przekonania i postawy: katolicyzm nie promuje bogactwa jak protestantyzm, a społeczna hierarchia umniejsza wartości niektórych zawodów – np. sprzedawców, choć to największa grupa zawodowa w Polsce (12,5 proc.).
Polacy są niezwykle pracowici, przewyższamy pod tym względem wielu Europejczyków, ale nie potrafimy myśleć strategicznie o pieniądzach. To nie kwestia szczęścia czy kombinowania – zarabianie to wynik konkretnych umiejętności i decyzji. W Polsce 90 proc. milionerów to przedsiębiorcy, a 88 proc. z nich ma wyższe wykształcenie.
To nie magia – to kompetencje. Wstydzenie się pieniędzy często wynika z poczucia, że „jestem gorszy”, co zupełnie nie ma sensu, jeśli te pieniądze samodzielnie się wypracowało.

Nasze nawyki mają znaczenie?
Kolosalne, dlatego, że aż 95 proc. zachowań pochodzi z pierwszych 12 lat życia i ma charakter wzorców. W związku z tym nawyki mają ogromne znaczenie i my jesteśmy klonami rodzinno-kulturowymi, osobowościowymi robotami. Taka jest też natura mózgu, która automatyzuje wszystko, co występuje jako powtarzający się koncept w rzeczywistości. Bazujemy na wzorcach i je powtarzamy. Jeśli mój mózg nauczył się lęku – na przykład najczęstszej fobii w Polsce, czyli lęku przed wystąpieniami publicznymi – to nie zniknie to samo z siebie. Załóżmy, że ktoś miał 6 lat, stanął przy tablicy i został publicznie zawstydzony. Wtedy mózg zapisał: występy = poniżenie. Nawet
40 lat później, jako dorosły człowiek, w takich sytuacjach z perspektywy psychologicznej jest on wciąż tym małym chłopcem. Układ nerwowy działa według utrwalonego wzorca.
Dobra wiadomość jest taka: wzorce da się zmienić. Mózg jest plastyczny, neurogeneza trwa całe życie. Dzięki narzędziom z neuronauki czy psychologii możemy zmieniać nasze postawy i zachowania. Tak samo jak można rzucić palenie – zmienić nawyki – tak samo można wyjść z lęku przed wystąpieniami. To kwestia pracy nad sobą, a nie wieku czy przypadku.
Jakie są podstawowe nawyki, które powinien wypracować mężczyzna, żeby osiągnąć sukces zawodowy i w życiu prywatnym?
Gdybym miał wymienić najważniejsze, to zacząłbym od planowania. To właśnie planowanie daje największe prawdopodobieństwo, że przyszłość będzie wyglądać tak, jak chcemy. Przeszłości nie zmienimy, teraźniejszość dzieje się teraz i można się do niej tylko adaptować, ale na przyszłość mamy realny wpływ. To ja decyduję, co się wydarzy dziś wieczorem – i to jest moc planowania. Drugą kluczową rzeczą jest dbałość o zdrowie i aktywność fizyczną. Mężczyzna swój życiowy prime osiąga dopiero po 45 roku życia – ja sam mam tyle lat i czuję, że dopiero wychodzę ze żłobka. To najlepszy czas na rozwój intelektualny i realizację większych celów, ale do tego potrzebne jest zdrowie i energia. Sport to inwestycja, której efekty wracają po latach – zwłaszcza gdy zdrowie zaczyna się sypać.
Trzecia sprawa to budowanie autentycznych więzi. Badania pokazują, że to właśnie relacje są głównym źródłem szczęścia. Przeciętny mężczyzna w Polsce ma jednego, może dwóch przyjaciół. Kobiety – dwa razy więcej. Po rozstaniach mężczyźni często zostają całkiem sami, bo wcześniej to partnerki były odpowiedzialne za utrzymywanie kontaktów towarzyskich. Samotność to plaga, która prowadzi do depresji, agresji, problemów zdrowotnych. Dlatego tak ważne jest pielęgnowanie relacji.
Wreszcie czwarty nawyk – ciągłe uczenie się. Rozwój kompetencji, zdobywanie nowych umiejętności to sposób, żeby za rok, pięć czy dziesięć lat być mądrzejszym i skuteczniejszym. Żeby tak było, trzeba ćwiczyć mózg, tak, jak trenuje się ciało.

Jak zmieniło się Twoje życie i system wartości po urodzeniu córki? Najpierw pierwszej, potem drugiej.
Nie potrafiłbym dokładnie zmierzyć, ile się zmieniło, ale pamiętam, że już przy pierwszym porodzie przeżyłem sporo emocji. Wtedy po raz pierwszy poczułem, że coś się we mnie zmienia. Kiedy jechałem odwiedzić córkę do szpitala, miałem wtedy sportowy samochód, ale w ten dzień jechałem nim naprawdę wolno. Zrozumiałem, że to dlatego, że ktoś tam, w tym szpitalu, mnie teraz potrzebuje. Od tamtej pory już nigdy nie wsiadłem na motocykl, mimo że chwilę wcześniej zrobiłem prawo jazdy. Poczułem, że ojcostwo to pewnego rodzaju służba, odpowiedzialność – ktoś na mnie czeka, ktoś liczy, że będę. To było 15 lat temu, kiedy urodziła się Adriana. Wtedy byłem na innym etapie życia – mniej świadomy, mniej dojrzały. Kiedy dwa lata temu urodziła się Natalia, moja druga córka, byłem już zupełnie innym człowiekiem. Dojrzałym ojcem.
Mam dziś inne podejście. Wtedy priorytetem była kariera międzynarodowa – otwieranie rynków w Brazylii, występy w albańskiej telewizji na żywo bez znajomości języka, podbijanie Chin, nauka chińskiego, marzenie o Stanach Zjednoczonych. To były ekscytujące czasy, ale dziś to już za mną. Dzisiaj wiem, że nie ma niczego w świecie materialnym, co dałoby mi prawdziwą satysfakcję czy głębię. Wszystkie obietnice, które słyszymy od dziecka – że warto być młodym, pięknym, bogatym, znanym, wykształconym – przetestowałem. W żadnej z nich nie znalazłem tego, czego naprawdę szukałem. Kiedy urodziła się moja druga córka, Natalia, byłem już gotowy na cieszenie się życiem, na odbieranie tego, co kiedyś przegapiłem, goniąc za sukcesem. Kiedyś wierzyłem, że sukces to dowód na własną wartość, że trzeba coś mieć, żeby zasłużyć na miłość. Dziś już wiem, że zasługuję na nią bezwarunkowo. Dlatego nie patrzę dziś tak jak kiedyś na sukces. A dobrze skrojona marynarka? Kiedyś byłaby symbolem czegoś ważnego, dziś to po prostu część zabawy procesem.
Łatwo jest być mężczyzną we współczesnym świecie?
Nie potrafiłbym odpowiedzieć jednoznacznie, bo przede wszystkim postrzegam siebie jako człowieka, który żyje w ciele mężczyzny. Dla mnie kobiecość i męskość to bardziej cechy, energie – coś w rodzaju yin i yang – niż sztywne role. Pojęcie „mężczyzna” to również konstrukt kulturowy, który wygląda inaczej w Polsce, inaczej w Niemczech, w USA czy w Meksyku, który jest moją drugą ojczyzną przez moją żonę. Dziś bycie mężczyzną to życie w stanie przejściowym, w pewnej „ziemi niczyjej”. Jesteśmy między starym a nowym modelem. Ten stary – w którym mężczyzna miał być twardy, zaradny, emocjonalnie powściągliwy – okazał się destrukcyjny. Wpychano nas w schemat „chłopaki nie płaczą”, a przecież wypieranie emocji prowadzi do chorób. Mężczyźni po rozstaniach trzy razy częściej popełniają samobójstwo, cierpią na ukrytą depresję, o której się wstydzą mówić. Mimo to wciąż słyszą, że są „silną płcią”. Coś tu nie gra. Myślę, że wielu z nas już zorientowało się, że ten stary model to oszustwo – że wartość człowieka nie równa się produktywności. To, że przynoszę pieniądze, nie znaczy, że jestem wartościowy. To tylko nowoczesny odpowiednik przywiezienia mamuta – inny przedmiot, ten sam mechanizm. Jednak dziś nie mamy jeszcze gotowego substytutu. Kultura jeszcze nie zbudowała nowego, zdrowego modelu męskości. Rozwiązaniem jest uwolnienie się od modeli narzuconych przez kulturę i stanie się dojrzałym, kompetentnym człowiekiem płci męskiej, który potrafi zarządzać własnym życiem i być wsparciem dla swoich bliskich.
