Zakończenie małżeństwa po wielu latach związku jest czymś strasznym, ale jeszcze gorsze jest to, gdy rozstaniu towarzyszy sprawa karna. Rozwód na chwilę staje się nowym związkiem – ale z prokuratorem.
Coraz częściej rozwodowi towarzyszą zarzuty karne. Najczęściej dotyczą one znęcania się i braku regulowania alimentów, ale zdarzają się też oskarżenia o przemoc seksualną, przywłaszczenie, a nawet oszustwo. Małżonkowie, którzy jeszcze do niedawna prowadzili wspólnie rodzinne przedsiębiorstwo, potrafią formułować wobec siebie oskarżenia związane z prowadzeniem działalności gospodarczej. Czasem są to sytuacje irracjonalne, ponieważ w ten sposób uderzają we własne interesy.
Zakres oskarżeń jest coraz szerszy. Absolutnie nie chcę powiedzieć, że są one całkowicie bezpodstawne, ale trudno nie zauważyć, że dziwnym trafem pojawiają się równolegle z wnioskiem o rozwód czy podział majątku. Rozpoczyna się wtedy długie postępowanie dowodowe, w którym świadkami są także najbliżsi, w tym – niestety – dzieci. Dla świadków to ogromny stres, bo o ile w sprawie rozwodowej można w pewnym stopniu ograniczyć ich krąg, to w postępowaniu karnym jest to na starcie trudniejsze, gdyż zasadniczo konieczne jest szerokie badanie okoliczności faktycznych. Nie jestem pewien, czy osoby składające zawiadomienie o przestępstwie przeciwko najbliższym zdają sobie z tego sprawę.
Oczywiście najbliżsi mają prawo do odmowy składania zeznań, a skorzystanie z tego prawa zazwyczaj osłabia zarzuty. Niemniej jednak sprawa musi toczyć się dalej. W pewnym momencie może nawet przejść do postępowania sądowego, co oznacza konieczność ponownego przesłuchiwania tych samych osób. W polskich realiach bardzo łatwo jest kogoś oskarżyć, ale niezwykle trudno zakończyć postępowanie. Widzę czasami, że nawet dla prokuratorów i sędziów są to sprawy trudne, ale nie mogą ich po prostu zostawić bez merytorycznego rozstrzygnięcia.
Rozwód nie powinien tak wyglądać. To zbyt osobista i intymna sprawa, by angażować w nią osoby trzecie, zwłaszcza spoza rodziny. Polskie prawo oczywiście nie może zakazać składania zawiadomień o popełnieniu przestępstwa, ale sprawy około rozwodowe w postępowaniu karnym powinny być albo rozpoznawane w pierwszej kolejności albo zawieszane – nie powinno się ich łączyć i kumulować. Może sam fakt złożenia pozwu rozwodowego mógłby zamykać możliwość rozpoczynania innych postępowań? To jednak na razie pieśń przyszłości, choć wcześniej czy później wymagać to będzie poważnej refleksji. W przeciwnym razie mamy jedynie eskalację emocji i dodatkową pracę dla prokuratorów i sądów.
Podkreślam, że w żaden sposób nie oznacza to, że sprawcy przestępstw nie powinni ponosić odpowiedzialności tylko dlatego, że są w związku małżeńskim lub że ich związek się kończy. Moje obserwacje są jednak bardzo smutne. Osoby naprawdę cierpiące – ofiary poważnej przemocy w związku i rodzinie – milczą. Boją się konsekwencji, nie znają podstaw prawnych, nie wiedzą, jak napisać zawiadomienie i do kogo się zwrócić. Lęk paraliżuje ich codzienność, a co dopiero myśl o inicjowaniu postępowania. Często są niewidoczne dla służb zajmujących się pomocą ofiarom przemocy i to mimo że teoretycznie ustawowe regulacje są już bardzo mocne.
Okropną praktyką przy okazji rozwodów są szantaże, które same w sobie są przestępstwem. Czasami w takie działania włączani są członkowie rodziny. Niektórym rozstającym się małżonkom nie przeszkadza to wiązać zawiadomienia o przestępstwie z podziałem majątku czy regulacją kontaktów z dziećmi. Jeszcze gorsze jest szukanie zemsty – to już mieszanie prawa, uczuć i emocji na najwyższym poziomie. Czasami mam wrażenie, że jest to raczej zemsta na samym sobie za to, że nie dołożyło się wystarczających starań, by utrzymać związek.
Jednak jest coś jeszcze gorszego, czego jako adwokat nie mogę zaakceptować – przyznawanie się do wszystkiego „dla świętego spokoju”, byle tylko zakończyć sprawę. By zmienić stan cywilny. By był wyrok. By były jakieś kontakty z dziećmi. By móc spokojnie zamieszkać samemu. To najgorsze, co można zrobić. Druga strona na pewno to wykorzysta. Po latach przyjdzie rozsądne spojrzenie na sytuację, ale z podpisanych dokumentów nie będzie można się wycofać.
Zawsze trzeba się bronić. Trzeba odpowiadać na zarzuty, składać wnioski dowodowe. Czasami wynająć detektywa. Jeśli w małżeństwie się nie układa, to pierwszemu składać pozew. Wnosić o zabezpieczenie. Odbierać pisma. Wnosić o dopuszczenie do przesłuchania świadków. Składać na bieżąco wnioski lub oświadczenia odnoszące się do niekorzystnych dowodów. Słowem – działać!
Trzeba wyłączyć emocje. Kiedyś była miłość, wsparcie, plany i marzenia. Teraz tego już nie ma i nie będzie. Koniec, kropka. Jest pozew i akt oskarżenia, a w przyszłości będą wyroki. Sprawa karna to nie wojna – liczą się fakty i dowody. Ten, kto odpuści, na pewno przegra.
Przede wszystkim – szacunek do samego siebie.