Kiedy prawie dwadzieścia lat temu dostałem od kierownictwa Agencji Wywiadu propozycję wyjazdu do Arabii Saudyjskiej, ucieszyłem się, choć moim pierwszym skojarzeniem były upały. Rijad, miasto na środku bezkresnej pustyni, charakteryzuje się temperaturami dochodzącymi do 50 stopni przez znaczną część roku. Źle znoszę takie warunki, ale szybko przekonałem się, że z pogodą nie da się walczyć.
Kiedy we wrześniu 2003 r. wylądowałem w Rijadzie, wiedziałem, że znacznie poważniejszym problemem niż wysokie temperatury, istotnym z punktu widzenia mojej pracy w wywiadzie, była fala terroru ze strony grup ekstremistycznych, jakiej Królestwo Arabii Saudyjskiej doświadczało od pewnego czasu. Trafiłem w sam środek serii krwawych zamachów. Działania te realizowane były przez Al-Kaidę Półwyspu Arabskiego – regionalną filię Al-Kaidy. Ta sunnicka organizacja terrorystyczna postawiła sobie za cel pozbawienie władzy Saudów oraz pozbycie się z półwyspu „obcych”, czyli przede wszystkim wojsk amerykańskich, ale również zwykłych ludzi.
Kiedy znalazłem się w Rijadzie, w mieście dochodziło do zamachów na obiekty państwowe, funkcjonariuszy wojska i policji, atakowane były także osiedla dla obcokrajowców, co kończyło się wieloma ofiarami wśród osób cywilnych. Aktywność grup terrorystycznych miała dwuznaczny charakter, biorąc pod uwagę informacje o wsparciu dla Al-Kaidy ze strony niektórych członków rodziny królewskiej, a także finansowaniu ugrupowania przez fundamentalistyczne duchowieństwo. W wielu przypadkach środki ze zbiórek prowadzonych w meczetach przekazywane były ekstremistom. Służby saudyjskie, początkowo nieradzące sobie ze zdeterminowanymi radykałami, w końcu odpowiedziały szerokimi represjami i bezwzględną walką ze środowiskami wspierającymi terrorystów. Te krwawe operacje okazały się bardzo skuteczne.
Kraj rządzony był przez króla Fahda, a potem przez jego brata Abdullaha. Obaj, podobnie jak wcześniejsi władcy i obecny król Salman, byli synami księcia Abdulaziza bin Saud, twórcy Królestwa. Sukcesja kolejnych braci następowała, gdy byli już osobami w bardzo podeszłym wieku, ponad 80-letnimi. To przekładało się na główny polityczny cel rodziny królewskiej, jakim było zachowanie władzy przez Saudów, m.in. poprzez utrzymanie kompromisu z duchowieństwem, twardo przestrzegającym zasad wahhabickiego odłamu Islamu. W rezultacie państwo było monarchią absolutną, kobiety pozbawiono wszelkich praw, a o wierność zasadom szariatu dbała policja religijna – oficjalnie Komitet Krzewienia Cnót i Zapobiegania Złu oraz jej funkcjonariusze znani jako muttawi.

W tle tych wszystkich zjawisk była oczywiście ropa naftowa. Zasoby surowca obejmujące około 30 proc. światowych rezerw i pierwsze miejsce na świecie w jej wydobyciu. Stabilność Królestwa w kontekście złóż tego ważnego surowca była i jest nadal gwarantem stałych cen ropy na rynkach światowych. Sytuacja ta powodowała, że kraj stanowił obiekt zainteresowania większości światowych agencji wywiadowczych. Jedne miały za cel obalenie dynastii i zdobycie dominacji w regionie (irański VEVAK), inne pilnowały zachowania władzy przez Saudów (CIA, MI6), jednocześnie starając się uzyskać korzystne kontrakty, chociażby w zakresie sprzedaży broni i sprzętu wojskowego. Jeszcze inne, jak rosyjska SWR, wahały się pomiędzy współpracą z Iranem, a dochodowymi relacjami z saudyjskimi władzami.
Obecnie, po 20 latach Arabia Saudyjska prezentuje pozornie inny obraz. Nowa Arabia to przede wszystkim nowy władca. Krajem rządzi faktycznie młody (40-letni) następca tronu Mohammed bin Salman, który otworzył zamknięte od lat kina, podarował trochę praw kobietom (mogą prowadzić samochody), pozwolił nawet na powstanie żeńskiej reprezentacji piłkarskiej oraz inwestuje w rozwój kraju. Ogromne fundusze w megaprojektach, składających się na program Vision 2030, mają odmienić Królestwo, zdywersyfikować ekonomię wobec przyszłego wyczerpywania się złóż ropy oraz zapewnić stabilność społeczną. W efekcie Rijad ściga się z Dubajem pod względem liczby i wysokości kolejnych wieżowców, a nieistniejące jeszcze miasto Neom ma być arcydziełem technologii. Arabia Saudyjska kupiła prawo organizacji Mundialu 2034, który powinien przyćmić wcześniejsze mistrzostwa, a na jego organizację podobno ma zostać przeznaczony bilion dolarów. Nastąpiło otwarcie drzwi dla turystów, co umożliwia również naszym rodakom poznawanie kraju Saudów, choć tych atrakcji jest bardzo ograniczona liczba.
Jedno nie uległo zmianie – z przeciwnikami i przestępcami postępuje się okrutnie, przynajmniej w europejskim odczuciu. Amnesty International ocenia, że pod rządami Mohammeda bin Salmana „gwałtownie przybywa śmierci, tortur, zaginięć, restrykcji dławiących wolności, ucisku kobiet”. W 2024 r. wykonano ponad 270 publicznych egzekucji „za przestępstwa niespełniające międzynarodowych standardów dotyczących najpoważniejszych zbrodni”, jak zażywanie narkotyków.
Przy tych zmianach, w części pozornych, kraj nadal pozostał pełen tajemnic i jest terenem rywalizacji służb wywiadowczych. Po okresie spędzonym w Rijadzie i wielu podróżach w całym regionie, realia tej części świata, gdzie niewielkie państwa (np. Katar, Oman) poufnie wpływają na rozstrzyganie ważnych regionalnych konfliktów politycznych, są dla mnie nie tylko ciekawymi wspomnieniami. Obserwując z uwagą rozwój wydarzeń na Półwyspie, zdecydowałem się napisać thriller szpiegowski, którego akcję umieściłem w tak dobrze mi znanych realiach saudyjskiego Królestwa. To też moja najbardziej biograficzna powieść, przynajmniej we fragmentach fabuły. W powieści przeczytają Państwo o rywalizacji wrogich wywiadów, spisku w rodzinie królewskiej, o terrorystach i zagrożeniu dla światowego rynku ropy, a także o polskim wątku w tej dramatycznej historii. Powieść jest unikatowa, szczególnie na polskim rynku wydawniczym, pokazuje klasyczny wywiad prowadzony z pozycji placówki dyplomatycznej. Zapraszam do świata tajemnic i szpiegów. Premiera „Agenta z Rijadu” odbędzie się już 12 marca.