FelietonDaj się polubić

Daj się polubić

Sergiusz Ryczel
Sergiusz Ryczel
trener komunikacji i wystąpień publicznych, były dziennikarz i komentator sportowy

Lubimy ludzi prawdziwych i naturalnych. Lubimy tych, którzy nas szanują i nie muszą udowadniać swojej wyższości. Lubimy takich, którzy nas słuchają i dają przestrzeń, mimo że sami by tę przestrzeń bez problemu wypełnili.

Jari-Matti Latvala siedzi oparty o beczkę po oleju. Patrzy w przestrzeń przed sobą i choć wokół są tłumy ludzi, pewnie nie widzi nikogo. Wie, że stało się coś, co najprawdopodobniej nie przytrafi mu się już nigdy więcej w życiu. Wyrzucił do tej beczki kilka dni ciężkiej pracy, emocji swoich i całego zespołu. Super OES Mikołajki na zakończenie 66 Rajdu Polski był właściwie odcinkiem pokazowym. Jadący po drugie miejsce w klasyfikacji tamtej rundy Fin najpierw uderzył swoją rajdówką w rzeczoną beczkę, potem w barierę, uszkodził zawieszenie i nie dojechał do mety. Wielu mocno emocjonalnie związanych z Jari-Mattim na pewno przeżywało wtedy ten jego „dramat” wraz z nim. Bardzo chcieli wiedzieć, co on wtedy myślał i czekali na jego słowa. Sam na nie czekałem, choć stojąc wtedy 50 m obok, nie mogłem oderwać od niego wzroku. Sport potrafi zbudować i powiązać ludzi najmocniejszymi uczuciami, bo są w nim emocje, a to właśnie o nie w życiu chodzi. Zatem, by ludzie pozytywnie reagowali na to, co mówimy, muszą nas choć… lubić. Nawet jeśli nie pędzimy po mazurskich szutrach maszyną klasy WRC.

Z tego 2009 r. zapamiętałem jeszcze jeden detal. Dla mnie ważny, bo to było moje pierwsze spotkanie z Krzysztofem Hołowczycem. Hołek jechał wtedy po najlepszy wynik w historii swoich startów w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Na mecie jednego z odcinków specjalnych podszedłem do niego z mikrofonem, a koło mnie stał oczywiście operator z kamerą. Krzysiek miał zmęczoną twarz, może nawet był zły, a na pewno… głodny. Ręką dał znać, żebym chwilę zaczekał, wyją jakąś kanapkę, wziął dwa gryzy, popił i… gdy znów spojrzał w naszym kierunku był innym człowiekiem. Uśmiechnięty, z błyskiem w oku i na bielutkich zębach oczywiście. „Ok, dawaj” – rzucił. Jestem przekonany, że tak właśnie powinien wyglądać profesjonalizm. Tak, Hołek daje się lubić i dlatego oprócz tego, że jest znakomitym kierowcą, jest też twarzą wielkich marek i z uśmiechem na ustach zbija na tym swój kapitał, z pasją opowiadając o swoich przygodach.

66. Orlen Platinum Rajd Polski. Jari Matti Latvala, z powodu wypadku, nie ukończył odcinka. 28.06.2009 r., Mikołajki, fot.: PAP/Bartłomiej Zborowski

Lubimy ludzi prawdziwych i naturalnych. Lubimy tych, którzy nas szanują i nie muszą udowadniać swojej wyższości. Lubimy takich, którzy nas słuchają i dają przestrzeń, mimo że sami by tę przestrzeń bez problemu wypełnili. Od tego zaczyna się właśnie sztuka komunikacji czy, jak kto woli, wystąpień publicznych. Od tego pierwszego spojrzenia, uścisku dłoni, uśmiechu, błysku w oku, gestu. Ktoś powie – ale zaraz, przecież na dzień dobry Hołowczyc zachował się jak panisko, gbur niemal. Już odpowiadam, po pierwsze to było absolutnie zrozumiałe, po drugie zrobił to z klasą, po trzecie koktajl hormonów, który powstał wtedy w mojej głowie i ciele był tym, co uczyniło tamto spotkanie jeszcze mocniejszym. Adrenalina, bo rajd; dopamina, bo niepewność; oksytocyna, bo widziałem trud w jego oczach; serotonina, bo i on docenił moją pracę; i wreszcie endorfina, bo jego uśmiech i jak zwykle pozytywne przemyślenia udzieliły się i mnie.

To nie jest pean na cześć Hołka. Pozwoliłem sobie tylko użyć go jako przykładu. Zresztą, jeśli już jesteśmy w tematach motoryzacyjnych, przypomina mi się moje pierwsze i ostatnie spotkanie z Kimim Raikkonenem. W 2017 r. „Iceman” był częścią eventu, który miałem przyjemność współprowadzić. Nie zważając na jego wymowną ksywkę, podszedłem i rzuciłem z uśmiechem – „Cześć Kimi, to wielka przyjemność Cię spotkać. Mamy wspólnie zrobić quiz dla VIP-ów, ja wszystko kontroluję a Ty… jesteś mistrzem. Zatem baw się dobrze. Pytania będą dotyczyć Twojej kariery. Jak sam nie będziesz znał prawidłowej odpowiedzi, to będzie kupa śmiechu i o to chodzi. Deal?”. „Fair deal” – odpowiedział. W życiu nie spotkałem pogodniejszego gościa. No może oprócz Hołka.

Czy Kimi taki zawsze był i jest? Nie mam pojęcia. Wiem natomiast, że nasza otwartość, odwaga, profesjonalizm i uśmiech są zaraźliwe. Od tego wszystko się zaczyna, więc zanim zaczniesz mówić -podejdź, uśmiechnij się, przywitaj i pokaż, że interesuje Cię z kim się witasz. Bez względu na to kim jesteś i jakie literki są przy Twoim nazwisku. Czy musisz to robić mechanicznie i z premedytacją? Nie. Z czasem wejdzie to w krew i… świat wokół Ciebie będzie lepszym miejscem.