FelietonAuta i podatki

Auta i podatki

Adrian Kęmpiński
Adrian Kęmpiński
doradca podatkowy w Kancelarii LTCA Zarzycki Niebudek Kubicz Sp.k.

Myśląc o gentlemanie, nie sposób nie pomyśleć o samochodzie, ponieważ z tym często kojarzeni są mężczyźni z klasą. Równie pozytywna konotacja nie występuje, niestety, na linii podatki i samochody.

Polski ustawodawca nie jest przychylny samochodom w działalności gospodarczej, narzucając liczne limity na gruncie podatków dochodowych i ograniczenia w podatku VAT.

Na potrzeby tych rozważań przyjmujemy, że gentleman porusza się samochodem osobowym, a nie pojazdem specjalnym, ciężarówką czy traktorem.

O co chodzi z osławionym limitem 150 tys. zł?

Od 2019 r. w podatkach dochodowych (zarówno PIT i CIT) wyłączeniu z kosztów podatkowych podlega kwota odpisów amortyzacyjnych, dokonywanych od „osobówek”, w części, w której wartość pojazdu przekracza kwotę 150 tys. zł.

Limit obowiązuje bez względu na to, czy osobówka będzie służyła wyłącznie do celów służbowych, czy przedsiębiorca dopuści użytek prywatny pojazdu (tzw. użytkowanie mieszane). Sposób wykorzystania pojazdu ma wpływ na to, czy w tym limicie będziemy musieli uwzględnić także część nieodliczonego podatku VAT.
Innymi słowy, w roku podatkowym nie zaliczymy do kosztów podatkowych więcej niż 150 tys. zł w postaci odpisów amortyzacyjnych.

Wyższy limit zachętą dla „elektryków”

Nieco wyższy limit obowiązuje przy autach elektrycznych i wodorowych, tu bowiem mowa o kwocie 225 tys. zł rocznych odpisów amortyzacyjnych w „kosztach” firmy. Auta hybrydowe, bez względu na zastosowaną technologię, podlegają niższemu limitowi.

Ukryte podnoszenie podatków? Samochody osobowe dobitnie to obrazują

Można wskazać, że żaden z powyższych limitów nie został podniesiony od 2019 r., a na przestrzeni ostatnich lat ceny aut wzrosły o kilkadziesiąt procent. Brak aktualizacji wysokości tych limitów to nic innego jak ukryte podnoszenie podatków, bowiem większa część odpisu amortyzacyjnego pozostaje wyłączona z katalogu kosztów uzyskania przychodów.

W wątek podnoszenia podatków nie wprost wpisuje się zagadnienie „ukosztawiania” podatkowego rat leasingowych. Do 2019 r. raty leasingowe mogły stanowić koszt podatkowy przedsiębiorcy bez względu na wartość pojazdu, co zachęcało do leasingowania drogich aut. Nawet jeśli cash flow przedsiębiorcy pozwalał nabyć pojazd za gotówkę i amortyzować w firmie.

Od 2019 r. zmieniły się zasady rozliczania samochodów, które są użytkowane na podstawie umowy leasingu operacyjnego, najmu, dzierżawy oraz innej umowy o podobnym charakterze. Wprowadzono limity analogiczne jak w przypadku odpisów amortyzacyjnych. Od wtedy (i obecnie) raty leasingowe są kosztem podatkowym w takiej części, w jakiej wartość pojazdu nie przekracza kwoty 150 tys. zł w przypadku auta spalinowego i kwoty 225 tys. zł w przypadku auta elektrycznego i wodorowego.

Co z ubezpieczeniami?

Powyższe limity nie mają zastosowania do składek OC i NNW, te są kosztami podatkowymi w 100 proc. niezależnie od wartości pojazdu. Limitowaniu podlegają jedynie polisy dobrowolne, np. polisa AC.

Inaczej jest z kosztami eksploatacyjnymi

W przypadku kosztów eksploatacji (np. paliwo, serwis) stopień ich „ukosztowawienia” zależy od sposobu wykorzystania pojazdu w przedsiębiorstwie. Jeśli pojazd użytkowany jest wyłącznie do celów działalności gospodarczej, kosztem podatkowym będzie 100 proc. ww. wydatków, bez względu na wartość pojazdu. Na tej samej zasadzie przedsiębiorca odliczy 100 proc. naliczonego podatku VAT w związku z ponoszonymi wydatkami. Odliczenia stuprocentowe wymagają jednak prowadzenia przez przedsiębiorcę tzw. kilometrówki, czyli szczegółowej ewidencji, której zakres określa ustawa o podatku VAT.

Jeśli przedsiębiorca dopuszcza użytek prywatny pojazdu, tzw. użytek mieszany, wówczas kosztem uzyskania przychodu będzie tylko 75 proc. poniesionych wydatków i 75 proc. nieodliczonego podatku VAT, ponieważ w przypadku auta użytkowanego w sposób mieszany, przedsiębiorca może odliczyć tylko 50 proc. VAT-u naliczonego na fakturze zakupowej.

Dodatkowo, na gruncie podatku dochodowego od osób fizycznych, jeśli pojazd jest własnością przedsiębiorcy, ale nie stanowi majątku firmy, koszty podatkowe mogą być rozpoznane jedynie w 20 proc.

Jest jeszcze akcyza

Wreszcie nie sposób zapomnieć o akcyzie, czyli podatku, który należy zapłacić importując pojazd zza granicy. Mówimy o istotnych obciążeniach, bowiem auta spalinowe z silnikiem o pojemności pow. 2000 cm3 podlegają stawce akcyzy 18,6 proc. ich wartości. Auta spalinowe z mniejszymi silnikami podlegają stawce 3,1 proc. akcyzy. Inne limity są dla aut elektrycznych.

Akcyza jest wprawdzie kosztem uzyskania przychodu, ale dopiero w chwili jego zbycia, co istotnie wpłynie na cash flow przedsiębiorcy.

Gdzie jest pole do oszczędności?

Jest pewne pole do kreatywnej kalkulacji proporcji opłaty wstępnej, wysokości rat leasingowych i kwoty wykupu pojazdu z leasingu, ale to jednostkowe rozwiązania, raczej szyte na miarę. Oszczędności lepiej szukać systemowo, zmieniając formę prawną prowadzonego biznesu, wybierając CIT estoński, by płacić podatek tylko w określonych sytuacjach.

Jeszcze inni miłośnicy drogich pojazdów rejestrują swoje biznesy za granicą, dlatego też tak dużo luksusowych pojazdów rejestrowanych jest w Czechach czy Słowacji.