Człowiek jest tyle wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje. Życie człowieka utkane jest z jego myśli.
Marek Aureliusz
Pięć lat temu zaczęliśmy pracę dla Polski pod szyldem Strategy&Future. Od tamtego czasu myśl strategiczna i myślenie o przyszłości, lecz także przypominanie lekcji przeszłości, towarzyszyły przygodzie, którą zaproponowaliśmy w polskiej debacie publicznej. Celem była kultura strategiczna Rzeczpospolitej.
Chodziło nam od samego początku o to, by zagłębianie się w wiedzę było właśnie przygodą, a nie nudą. W trakcie poznawania otaczającego świata udało się przez te pięć lat nam wraz ze sporą częścią społeczeństwa tworzyć coś więcej – polską myśl strategiczną XXI w. Do dzisiaj na wykładach i spotkaniach, w książkach oraz poprzez wzajemną wymianę myśli, w dużej mierze dzięki nowoczesnym mediom społecznościowym i potędze wolnego Internetu, przywrócone zostały do debaty strategicznej definicje, odkurzone myśli klasyków i przypomniany dorobek ludzi, którzy wpływali na losy świata.
Tak się sprawy potoczyły, że nasze szybko modernizujące się społeczeństwo przez te wszystkie lata było dla mnie i kolegów z zespołu źródłem energii, siły i motywacji. Kilkakrotnie odwoływałem się do tego publicznie, przywołując za Niallem Fergusonem koncepcję jednoczesnej opozycji i przenikania się „placu” i „wieży”. Hierarchiczna, polityczna „wieża” dysponuje, owszem, sprawczością, ale to potencjalnie nieograniczony liczebnie „plac” dzięki wielości połączeń agreguje wiedzę, tworzy realną społeczność i wpływa stopniowo na kulturę strategiczną, przechylając „wieżę”. Historia świata jest areną tego zjawiska od zawsze. Ostatnie kilka lat naszej wspólnej przygody w S&F jest najlepszym tego dowodem.
Kultura strategiczna, rozwijająca się niezależnie i trafiająca do jak najszerszej rzeszy odbiorców, potrzebna jest doświadczonej przez los ojczyźnie jak woda. Czasy zaborów, niedowładu gospodarczego i cywilizacyjnego, brak samodzielności, trudności w kształtowaniu się elit, potem ich eliminowanie ekonomiczne, a czasami również biologiczne, wreszcie tragedia ostatniej wojny światowej i okres satelickiego państwa PRL nie dały wystarczającej wolności, przestrzeni, oddechu, czasu, swobody ekonomicznej i ogólnie pojętej głębi, by powstała w Polsce kultura strategiczna, dorównująca silnym państwom czy mocarstwom.
Nieraz obserwowałem, że na Zachodzie nie myśli się o naszym obszarze w kategoriach jego samodzielności strategicznej. W przeciwieństwie do imperium tureckiego, niemieckiego czy rosyjskiego został na Zachodzie zapomniany konstrukt imperium lądowego Rzeczypospolitej, który przez wiele stuleci wpływał na równowagę na kontynencie, ponieważ tworzył na pomoście bałtycko-czarnomorskim oddzielny obszar rdzeniowy w kluczowym miejscu Europy i Eurazji, kształtujący odrębną cywilizację i obsługującą go kulturę strategiczną. W związku z tym smutnym faktem zachodni stratedzy nie zastanawiają się zanadto nad naszymi dylematami strategicznymi i traktują nasz obszar jako część „obozu” własnego albo wrogiego, nie zaś samodzielny podmiot znakomicie położony w kluczowym miejscu strategicznym Eurazji, wchodzący w XXI w. z rosnącym potencjałem. W Rosji traktują nas jako obszar pozostający pod kuratelą strategiczną Stanów Zjednoczonych, choć z własnymi skrywanymi ambicjami dominacji na całym pomoście bałtycko-czarnomorskim – oczywiście kosztem Rosji. Chiny z kolei, rozumiejąc konsekwencje wagi położenia geopolitycznego Rzeczypospolitej, dopiero się nas uczą i nabierają w ostatnich latach własnego sądu co do tego, jak rozstrzygane są sprawy dotyczące naszego obszaru.
Dwa jednoczesne zjawiska strukturalne osłabiają obecnie pozycję Stanów Zjednoczonych Ameryki, zmieniając ład światowy. Po pierwsze siła geopolityczna Chin i Rosji „wypycha” amerykańską projekcję siły z Eurazji, a przecież na skutecznej projekcji siły oparta jest rola polityczna USA daleko od brzegów kontynentu amerykańskiego. To osłabia tym samym amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa w „szarych strefach” na geopolitycznych skrzyżowaniach przepływów strategicznych w Eurazji. Jedną z nich jest właśnie nasz pomost bałtycko-czarnomorski. Drugie zjawisko to gospodarcze „łamanie” przez potężne Chiny istniejącego modelu funkcjonowania globalnego ładu gospodarczego, opartego na utrwalonej przez ostatnich 500 lat strukturalnej przewadze w ramach morskiego świata USA oraz położonych nad Atlantykiem państw brzegowych Europy Zachodniej.
Z racji naszego położenia na styku Europy morskiej i wachlarzowo rozchodzących się zaraz od naszej granicy wschodniej mas lądowych Eurazji ogromny hardware przestrzeni stawia polityce polskiej wielkie wyzwania i niezmiennie wymaga do swojej „obsługi” odpowiadającego mu software’u, który byłby w stanie temu trudnemu zadaniu sprostać.
Przez software rozumiem możliwie szeroko pojęty aparat instytucjonalno-społeczny, zajmujący się takim kształtowaniem omawianej przestrzeni, aby służyła interesom Rzeczypospolitej. Z tym było tradycyjnie gorzej. Sił oddziałujących na Polskę nie da się wyabstrahować od otaczającej ją przestrzeni, tymczasem nasz software musi być na miarę hardware’u.
Dlatego w ramach Strategy&Future realizujemy pracę nad kulturą strategiczną, mając na względzie dziedzictwo Rzeczypospolitej i jej interesy. Ma być jasne dla wszystkich, że będziemy to czynić jak przystało na gospodarzy pomostu bałtycko-czarnomorskiego, niezależnie od codziennych zmagań wynikających ze sporów i napięć, dźwigając bagaż kulturowy, mentalny czy literacki, wynikający wprost z położenia w strefie zgniotu między Oceanem Światowym a mocarstwami kontynentalnymi.
Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że świat znajduje się w okresie gwałtownych zmian, wywołanych rosnącą rywalizacją Stanów Zjednoczonych i Chin, z Rosją w tle, która to rywalizacja ukształtuje XXI w. Choć po 1989 r. wydawało nam się, że Warszawa leży całkiem blisko Atlantyku, to okazało się, że geograficznie znajduje się jednak w połowie drogi między Waszyngtonem a Pekinem. Co więcej, leży w Eurazji, a tu do Moskwy czy Pekinu można dojść na piechotę i ma to niebagatelne znaczenie – nie tylko symboliczne. Tradycyjnie blisko położone pozostają Niemcy, Rosja i Turcja oraz kraje Europy Środkowej i Wschodniej, tworzące otoczenie państwa polskiego. To może oznaczać, niezależnie od naszej woli, że zawirowania zmieniającego się ładu nas dotkną, choć mogą – również w zależności od naszych decyzji – dotknąć w różnym stopniu.
W Strategy&Future od początku śledzimy i odczytujemy dla Państwa zmieniające się otoczenie strategiczne oraz tworzyć na tym poligonie intelektualnym polską myśl strategiczną w XXI w. Rok 2024 i kolejne przynoszą głębokie zmiany systemu międzynarodowego. Są tacy, i ja do nich należę, którzy uważają, że jesteśmy wszyscy w nowej wojnie systemowej, dokonującej bolesnej transformacji ładu międzynarodowego.
Będę pisał o tym, co się dzieje i gdzie to wszystko zmierza. Bez strategii bowiem nie ma przyszłości. Zapraszam.