Historia relacji obu narodów budowana w XX w. na działaniach służb specjalnych.
Szkolenie odbywało się w okolicy Andrychowa, a udział w nim brała grupa młodych Żydów, którzy zostali później przerzuceni samolotami LOT-u kursującymi między Hajfą a Warszawą lub na pokładzie statku, który łączył Palestynę z rumuńską Konstancą. Kursanci szkolili się w technikach walki partyzanckiej, konspiracji i sabotażu, organizacji działań terrorystycznych.
Tak opisujemy z Markiem Kozubalem w powieści „Operacja Rafael” udział polskich, przedwojennych służb specjalnych tzw. Dwójki w budowie kadr służb bezpieczeństwa i sił obronnych późniejszego Państwa Izrael.
Przed wojną funkcjonowały w Polsce trzy takie ośrodki szkoleniowe: w Zofiówce k. Łodzi, pod Lwowem i we wspomnianym Andrychowie. Liczba przeszkolonych w nich bojowników mogła sięgnąć nawet dziewięciuset osób. Podkreślić należy, że przerzut tylu bojowników w sposób tajny, z zachowaniem odpowiedniej legendy, legalizacji, a na końcu skutecznym wejściem do walki, był dużym wyczynem Dwójki. Do tego dochodziła broń i amunicja przemycane tymi samymi szlakami komunikacyjnymi oraz wrogość Brytyjczyków.
Po utworzeniu w Iraku 2 Korpusu jego dowództwo zaczęło odnotowywać dużą liczbę dezercji żołnierzy „wyznania mojżeszowego”. Ocenia się, że od 1942 r. i przybycia jednostek polskich na Bliski Wschód doszło do prawie dwóch tysięcy takich przypadków. Jednym słowem, kolejna znaczna liczba wyszkolonych, często z doświadczeniem frontowym żołnierzy zasiliła przyszłe izraelskie kadry.
Po 1945 r. polskie służby specjalne, kontrolowane w dużej mierze przez Moskwę, również przystąpiły do szkolenia żydowskich bojowników. Formalnie można by ich nazwać polskimi agentami plasowanymi w Palestynie. Szkolenia takie realizowano w różnych miejscach pod niezbyt wyszukanym kryptonimem „Kurs Ż”. Jednym nich był ośrodek w podwarszawskim Zalesiu Górnym, w willi przy ul. Przebudzenia Wiosny 32. Inny działał pod szyldem Ośrodka Leczniczego Wojennych Urazów Psychicznych. Była to tzw. szkoła agentów. Kursanci uczyli się języka angielskiego, technik fotograficznych i radiołącznościowych, szyfrowania i deszyfrażu. Ćwiczyli także ju-jitsu.
Był to jeszcze okres, kiedy powstające Państwo Izrael mogło znaleźć się w sferze wpływów bloku wschodniego. Na takie rozwiązanie polityczne liczono w Moskwie. Dla zachodnich stolic jasna stawała się wizja, jakie następstwa może mieć umiejscowienie radzieckiego sojusznika w regionie bliskowschodnim.
Np. jakie będą tego konsekwencje dla pozostającego pod kontrolą Londynu Kanału Sueskiego, mającego znaczenie strategiczne w polaryzującym się świecie i możliwym starciu dwóch bloków politycznych. W ten sposób ówczesna Polska także wpisywała się w starcie o kształt polityczny Izraela.
Pracując nad kolejną powieścią „Operacja Retea”, studiowałem opracowane przez IPN notki biograficzne oficerów polskiego wywiadu. Szczególną uwagę zwróciłem na tych, którzy operowali na Bliskim Wschodzie, pracując na polecenie Centrali wywiadu MSW w Warszawie. Zainteresowałem się postaciami funkcjonariuszy wywiadu, którzy emigrowali w przyszłości do Izraela i zapewne nie pozostali tam bez zajęcia. Na przykład: kpt. Salomon Tatarko – b. oficer Oddziału II SG WP, potem Dep. I MSW, wstąpił do Mosadu w 1959 r. Ppor. Henryk Szulklaper – kierownik sekcji emigracyjnej wywiadu MSW. Kpt. Jan Majzel – rezydent wywiadu MSW w Bernie, wiosną 1949 r. poinformował Centralę w Warszawie, że nie wraca i wyjeżdża do Izraela. Paweł Bok – wykładowca w szkole wywiadu MSW. Chor. Stefania Wilf – księgowa, zajmowała się funduszem operacyjnym. Dawid Guterman – kurs oficerski w Riazaniu, wstąpił do 1 Armii WP, od 1948 r. w wywiadzie MSW, dyrektor „Centromoru”, w 1957 r. delegacja do Izraela, odmówił powrotu do Polski.
Znalazłem w tym wykazie informacje o oficerach wywiadu, którzy przed emigracją do Izraela wcześniej obsługiwali swoją agenturę w krajach zachodnich. Był jeden niezwykle znamienny przypadek. Pewien oficer po dwóch rotacjach zagranicznych i pracy w rezydenturach wywiadu MSW w Izraelu wyemigrował i podjął pracę w izraelskiej służbie bezpieczeństwa. Być może w kontrwywiadzie rozpracowującym… oficerów obcych służb, działających w tym kraju pod przykryciem dyplomatycznym? Słuch o tych osobach zaginął. Jakie było rozpoznanie służb izraelskich tego procederu, czy i na ile zostali oni wprzęgnięci w pracę służb specjalnych tego państwa? Tego już się zapewne nie dowiemy.
Pod koniec lat 80. XX w. Izrael otrzymał wsparcie USA i wspólnie próbowali namówić przywódcę ZSRR Michaiła Gorbaczowa do wyrażenia zgody na masową emigrację do Izraela radzieckich Żydów. Po różnych perypetiach, związanych z próbami tranzytu żydowskich emigrantów ze Związku Radzieckiego przez Austrię, Węgry, Rumunię, Izrael zwrócił się z prośbą o pomoc do Polski. W czerwcu 1990 r. rozpoczęła się operacja o kryptonimie „Most”. Emigranci przybywali ze wschodu do Warszawy pociągami. Początkowo kwaterowano ich w obiektach Legii na warszawskim Bemowie, a potem biurowcu na Mokotowie. Po krótkim pobycie odlatywali izraelskimi liniami El Al. Operacja była zabezpieczona przez służby kontrwywiadowcze i antyterrorystyczne polskie, amerykańskie i izraelskie. Przerzucono w ten sposób około 40 tys. osób.
Czy za wieloma decyzjami emigracji takich osób z Polski do Izraela stały służby radzieckie? Czy wykorzystując antysemickie nastroje w naszym kraju, nie stawało się to naturalną legendą i sposobem legalizacji ich wyjazdu i pobytu w Izraelu? Co więcej, czy w ogóle ich służba w wywiadzie MSW nie była rodzajem takiej legalizacji i jedynie etapem przed dalszym plasowaniem się w Izraelu albo w innych państwach pozostających w zainteresowaniu KGB? Służby radzieckie, potem rosyjskie takich okazji jak duże przemieszczanie się ludności (masowa emigracja) nie przeoczają. Niestety, skali wykorzystania takich kanałów nie poznamy, bo… poważne służby specjalne chronią swoje tajemnice.
Na podstawie obserwacji ostatnich lat i tego, czego obecnie jesteśmy świadkami, wiele posunięć władz izraelskich skłania do pewnej refleksji. Są one często w rezultacie na rękę Rosji. Wręcz działają na jej korzyść. Dlaczego? Czy to efekt wpływów rosyjskich w Izraelu? Czy powstały one tak, jak powyżej opisałem? Czy jest to w ogóle możliwe w państwie, które ma tak bliskie powiązania z USA?
Na koniec krótki fragment wspomnianej wcześniej powieści, zawierający wrażenia z pobytu w Izraelu (połowa lat 60.) radzieckiego nielegała polsko-żydowskiego pochodzenia:
– Ale wychodzi na to, że ty z Polski, ja z Polski, ten oficer z Polski, ten agent z Polski, nawet ten z bezpieki z Polski! Co tutaj jest, kurwa, grane?! Co w tym Izraelu się odpierdala?!
– Co się dziwisz? To Izrael, Józek, Izrael! To my go budujemy! Chłopaki z Polski. – Uśmiechnął się i poklepał kolegę po plecach.