WywiadyW dyplomacji chodzi o dialog

W dyplomacji chodzi o dialog

Z Nomvula MNGOMEZULU, ambasadorką Republiki Południowej Afryki, rozmawia Andrzej Braiter.

Gdyby mogłaby nam Pani na początek opowiedzieć o swoim kraju, co go wyróżnia, co w nim urzeka?

Republika Południowej Afryki to jeden z najpiękniejszych krajów. Mamy najbardziej zaawansowaną konstytucję, która nie ma sobie równych. Mamy pięknych ludzi. Mamy piękny krajobraz. To także kraj wielokulturowy. Jesteśmy zjednoczeni w naszej różnorodności. Republika Południowej Afryki jest jednym z tych krajów, które każdy powinien umieścić na swojej liście życzeń.

Pięknie Pani powiedziała – zjednoczeni w różnorodności! O ilu kulturach Pani mówi? Ilu plemionach?  

Trudno powiedzieć. W Republice Południowej Afryki znajdziesz wszystkie narodowości, jakie możesz sobie wyobrazić. Mamy 11 języków urzędowych! W tym jednym porcie zwanym RPA przeplata się naprawdę wiele kultur.

Jak długo jest Pani w Polsce?

Jestem tu nieco ponad dwa lata. Uważam to miejsce za przyjemne. Kiedy dotarłam do Polski, nie było łatwo, bo trwał Covid. Byłam jedynym klientem w hotelu przez osiem tygodni. Spędziłam w nim samotnie Boże Narodzenie. To było trudne doświadczenie. Odnalezienie się w Polsce zajęło mi około 18 miesięcy. Dziś uważam, że to bardzo przyjemne miejsce, zwłaszcza latem.

Pandemia była okropnym doświadczeniem dla wszystkich.

Zamknięta w małej przestrzeni bez nikogo, z kim mogłabym porozmawiać, nie czułam się najlepiej. Przyjechałem do Polski w grudniu, nasza ambasada była zamknięta, więc nie poznałam moich pracowników.

Trudno było więc uprawiać dyplomację w tym oddzieleniu od społeczeństwa czy administracji publicznej.

Dyplomacja to sztuka zaangażowania, komunikacji. Chodzi o to, żeby się zaprzyjaźnić, tworzyć silne stosunki dwustronne z rozmówcami, z krajem przyjmującym. A ja wtedy nie mogłem nikogo poznać. Trudno było mi się nawet dowiedzieć, kim są ludzie odgrywający istotne role w polityce. Miałam mocno skomplikowane zadanie.

Teraz nadrabia Pani czas, widać Pani aktywność w Warszawie. Lubi Pani to miasto?

Lubię. Warszawa nie różni się zbytnio od miejsca, z którego pochodzę. Wysokie budynki i nowoczesna architektura. Czuję się tu jak w Afryce Południowej. Staram się solidnie wypromować tu RPA. Mamy np. niesamowite wina. Jesteśmy zaliczani do siódmych na świecie producentów  promujących dobre wino. Konkurujemy z najlepszymi. Dzięki rozpoznawalności wina udaje nam się zainteresować ludzi naszą kulturą, tym, jak się ubieramy, naszymi projektantami mody, naszą gospodarką.

Polacy ulegają Pani urokowi? Jak się Pani wśród nas czuje?

Na początku przeżyłam szok kulturowy. Głównie ze względu na język. Wielu Polaków nie mówi po angielsku albo boi się mówić w tym języku. Ale bardzo się staram, żeby być dostępną. Uczę się więc polskiego, ale nie posługuję się nim jeszcze zbyt sprawnie. Mimo tej bariery językowej mam poczucie, że ludzie tu są bardzo mili.

Czy ta praca, którą wykonuje Pani w Warszawie, różni się  od tej, którą Pani wykonywała w swoim kraju?

Byłam działaczem społecznym i politycznym. Reprezentowałam społeczeństwo obywatelskie walczące o prawa człowieka. A teraz jestem po drugiej stronie stołu, ale  tylko w pewnym sensie. Teraz reprezentuję rząd. Wcześniej też to robiłam, pracując w kancelarii prezydenta, choć w trochę innym wymiarze. Rozumiem dzięki temu doświadczeniu, przez co przechodzą prezydenci – muszą się starać, aby pozycja ich kraju była jasna na arenie międzynarodowej. Dyplomacja nie przypomina polityki. Trzeba w niej równoważyć swoje komentarze, opinie, trzeba szukać złotego środka. Nie można być ekstremistą. Dyplomacja uczy mnie budowania przyjaznych relacji, pokory. Dyplomacja polega na komunikacji, wymaga negocjacji. Chodzi o dialog.

Płeć w dyplomacji odgrywa szczególną rolę?

Dyplomacja nie ma płci. Jestem tutaj, aby reprezentować i wspierać nasze narodowe interesy.


W Pani kraju jest wiele kobiet ubiegających się o pracę w dyplomacji?

W Republice Południowej Afryki w parlamencie zasiada 50 proc. kobiet, wiele też pań reprezentuje RPA w misjach dyplomatycznych za granicą. Zgodnie z południowoafrykańską polityką kobiety powinny być równe mężczyznom. 

Wiele lat temu w Afryce spotkałem prezydenta Nelsona Mandelę. Byłem pod jego ogromnym wrażeniem. Miała Pani okazję go poznać?

To jeden z naszych bohaterów. Ojciec demokracji. Miałam zaszczyt pracować z nim w fundacji wspierającej dzieci. Pasjonowały go młode umysły. Sam był niebywale bystry. Miał fotograficzną pamięć, nigdy nie zapominał twarzy, imion. Troszczył się o innych. Był niezwykły. Tak wiele wycierpiał w więzieniu, a był symbolem pojednania. Dążył do porozumienia, życia w harmonii. Był człowiekiem wielkiej wizji i honoru.

Jak ocenia Pani stosunki gospodarcze między Polską a RPA?

Jest coraz lepiej. Eksportujemy do Polski wiele produktów, a Polska eksportuje swoje produkty do RPA. Ale mamy więcej południowoafrykańskich firm, które zainwestowały w Polsce, niż polskich firm w RPA. Pracujemy nad tym. Mamy tak wiele do zaoferowania.

Oba kraje muszą włożyć więcej wysiłku w uczynienie dyplomacji ekonomicznej priorytetem. Postrzegam Polskę i Europę Wschodnią jako duży rynek dla kontynentu afrykańskiego.

A co z turystyką?

Niektórzy ludzie twierdzą, że jeśli nie byłeś w Afryce Południowej, to nie widziałeś świata. RPA to bardzo piękny kraj. Kapsztad, Johannesburg, Durban – każde z tych miast oferuje coś innego, jest niepowtarzalne. Koniecznie je odwiedźcie.