Wazektomia to dobrze znana, skuteczna i bezpieczna metoda antykoncepcji mężczyzn. Na świecie jest popularna od lat, w Polsce ostatnio zainteresowanie nią rośnie. Na czym polega ten zabieg, dlaczego warto go rozważyć, myśląc o antykoncepcji i kto się na nią decyduje, tłumaczy urolog Mateusz Kamiński z warszawskiej kliniki Anclara.
Co to jest wazektomia?
To antykoncepcja mężczyzn – zabieg polegający na tym, że poprzez skórę moszny dostajemy się do nasieniowodów, przecinamy je, przyżegamy, podwiązujemy górę oraz dół, blokując w ten sposób napływ plemników z jąder i najądrzy do wyższych partii, a podczas wytrysku do ejakulatu. W ten sposób zapobiegamy zapłodnieniu. Zabieg przeprowadzamy w gabinecie. W zasadzie można go zaliczyć do tak zwanych office surgery – zabiegów, na które wychodzi się z biura na maksimum pół godziny. Pacjentowi zakłada się zwykle rozpuszczalne szwy, nie trzeba ich później usuwać. Jeżeli coś się dzieje, to oczywiście zawsze jestem do dyspozycji mailowo i w gabinecie, ale to się zdarza bardzo rzadko.
To nie jest nowa metoda, ale ostatnio przeżywa u nas renesans.
Wazektomia na świecie w zasadzie nie musiała przeżywać renesansu, ponieważ od lat była popularna. W niektórych krajach zabieg jest refundowaną formą antykoncepcji. Natomiast w Polsce od kilku lat obserwujemy tendencję wzrostową, jeśli chodzi o zainteresowanie tym zabiegiem. Wazektomia jest dobrze sprawdzoną, bezpieczną metodą, która nie ingeruje w mechanizm hormonalny. To dość istotne, bo spora część innych antykoncepcji ingeruje, co nie jest do końca zdrowe.
Innych antykoncepcji, czyli kobiecych?
Tak, ale antykoncepcja obowiązuje oboje partnerów. Jeśli chodzi o wazektomię, istotną sprawą jest to, że jest to bezpłodność stała. Teoretycznie zabieg jest odwracalny, można wykonać rewazektomię, jednak jest to już zabieg bardzo
precyzyjny, mikrochirurgiczny, znacznie droższy oraz mający około 40-50 proc. skuteczności. Dlatego poddanie się wazektomii to decyzja, którą należy dobrze przemyśleć. To nie jest tak, że na przykład w czerwcu podwiązujemy się na wakacje, a w październiku się „rozwiązujemy”.
A jeśli mimo to ktoś się jednak rozmyśli i po wazektomii będzie chciał mieć dzieci?
Można się zabezpieczyć wcześniej na taką ewentualność i przed zabiegiem zdeponować w banku nasienie, które może być użyte do inseminacji lub do metody in vitro. Jeśli jednak nie pomyśleliśmy o tym, wykonaliśmy wazektomię, a życie ułożyło się tak, że chcielibyśmy mieć jeszcze dziecko, to w niektórych klinikach można wykonać punkcję najądrzy, pobrać plemniki i wykorzystać je już typowo do zabiegu in vitro. Natomiast z racji skomplikowania tych zabiegów oraz kosztów warto, żeby decyzja o wazektomii była dobrze przemyślana.
Czy to metoda popularna wśród mężczyzn?
Ostatnio obserwujemy wzrost jej popularności. Mam wrażenie, że panowie chcą trochę zdjąć ciężar antykoncepcji ze swoich partnerek. Wiele metod kobiecej antykoncepcji opiera się na działaniu hormonalnym, co wykazuje pewną skuteczność, ale niższą niż wazektomia. Poza tym wiele badań pokazuje, że te hormony nie są całkiem obojętne dla zdrowia, a także dla libido. Można uprawiać seks, ale chęć na to jest mniejsza, niż gdybyśmy nie stosowali hormonów. To nieco zaburza sens tego działania, chociaż oczywiście każdy powinien wybrać antykoncepcję odpowiednią dla siebie. To kwestia indywidualna.
Czego pacjenci najczęściej się obawiają w związku z zabiegiem?
Jedno z najczęstszych pytań jest takie, czy po zabiegu można prowadzić samochód. O to pyta praktycznie każdy pacjent. Oczywiście można. Po zabiegu może w nasieniu pojawić się trochę krwi i to jest normalne, jeśli nie trwa dłużej, nie ma powodu, żeby się tym przejmować. Jeżeli krwawienie się przedłuża, trzeba skontaktować się z lekarzem.
Nie obawiają się na przykład impotencji?
Impotencja nie grozi, ponieważ podczas zabiegu w ogóle nie ingerujemy w mechanizm odpowiedzialny za erekcję. W aspekcie hormonalnym po zabiegu jądra będą funkcjonowały tak jak wcześniej, po prostu w ejakulacie nie będzie plemników. Trzeba pamiętać, że plemniki to tylko ok. 3-4 procent objętości nasienia. Reszta to produkty pochodzące z pęcherzyków nasiennych, prostaty, w których plemniki są zawieszone. I one zostają. Podczas wytrysku praktycznie nie można odróżnić, czy ktoś jest po zabiegu wazektomii, czy nie. Plemniki są rozkładane w organizmie tak jak każda prawidłowa komórka w mechanizmie apoptozy. Nie są nigdzie magazynowane.
Kto najczęściej decyduje się na zabieg wazektomii? Dla kogo jest to dobra metoda?
Zakres jest duży, na pewno trzeba być osobą pełnoletnią. Najczęściej zgłaszają się pacjenci w wieku 35-45 lat, którzy mają już dwójkę lub trójkę dzieci. I, ciekawostka, zwykle najmłodsze albo ma się dopiero urodzić, albo urodziło się dwa-trzy miesiące temu. Ci panowie nie chcą mieć więcej dzieci i są tego pewni. Najstarszy pacjent, u którego wykonywałem wazektomię, miał 68 lat. Dobrze by było, żeby pacjent miał już jakieś potomstwo, szczególnie jeśli jest osobą młodą, ponieważ może jeszcze zmienić zdanie na temat jego posiadania. Oczywiście są osoby, które świadomie wybierają brak potomstwa już w młodym wieku i mają do tego prawo. To zawsze jest wybór każdego człowieka. Natomiast z takimi pacjentami przeprowadzam bardziej wnikliwą rozmowę, ponieważ wazektomia nie jest jedyną dostępną metodą antykoncepcji na świecie.
Czyli Pan musi być też trochę psychologiem?
Urolog musi być trochę psychologiem, ponieważ pracuje ze strefami intymnymi pacjentów. Rozmowa to duża część naszej pracy, wszelkie zabiegi związane z leczeniem czy tak jak wazektomia – z antykoncepcją wiążą się z jakąś zmianą w życiu, ze stresem. Na przykład ten zabieg jest teoretycznie bezbolesny, w praktyce jednak czuć dotyk, poruszanie, pociąganie.
Przeprowadza się go w znieczuleniu miejscowym?
Tak. Do zabiegu konieczne jest to, żeby pacjent był ogolony w miejscach intymnych, ponieważ zdecydowanie ułatwia to nam działanie i jest dużo bardziej higieniczne. Sam zabieg rzeczywiście nie jest bolesny, ale podawanie znieczulenia, zastrzyk już nie jest przyjemny, szczególnie w tej okolicy. Znieczulenie utrzymuje się około dwóch godzin, natomiast przez kilka dni po zabiegu okolica jest tkliwa, obolała. Dlatego dobrze zrobić sobie wtedy wolne, odpocząć. Dodatkowo moszna jest bardzo dobrze unaczyniona, szczególnie jej skóra, więc po zabiegu mogą pojawić się jakieś drobne krwiaczki, zasinienia. One nie są szkodliwe, znikają, natomiast potrafią czasami wyglądać dość spektakularnie.
Kiedy po zabiegu można rozpocząć współżycie?
Zalecam wstrzymać się na jakieś 5-7 dni, a potem wręcz zachęcam do współżycia, ale w zabezpieczeniu, ponieważ pacjenta traktujemy nadal jak osobę potencjalnie płodną. Tak jest jeszcze przez 8-12 tygodni, do czasu aż pacjent wykona badanie morfologii nasienia i ono wykaże, że już nie ma żywych plemników. Dużym rezerwuarem plemników są pęcherzyki nasienne, więc współżycia, które pacjent wykona między zabiegiem a badaniem, służą temu, by ten układ „oczyścić” z nasienia i żeby nie było niespodzianki, że ktoś po zabiegu zapłodnił partnerkę. Jest to możliwe, a nawet bardzo prawdopodobne, ponieważ większość plemników znajduje się powyżej miejsca, gdzie wykonujemy przecięcie. Pamiętam pacjenta, który po 8 tygodniach wysłał mi wyniki morfologii nasienia, które wykazało miliony martwych plemników. Pytam go więc, kiedy ostatni raz współżył, ile było wytrysków, a on odpowiada, że ani jeden, bo myślał, że mu nie wolno. A przecież w dokumencie, który podpisuje się przed zabiegiem, jest to wyraźnie zalecane. Po kolejnych 4 tygodniach, podczas których pacjent miał 20 ejakulacji, badanie powtórzono i już wszystko było w porządku. Dlatego powtarzam – czytajmy dokumenty, które podpisujemy przed zabiegiem. Ja zawsze daję je pacjentowi do domu, bo to musi być świadomy proces. Jeżeli pojawiają się jakieś pytania, daję adres mailowy, zawsze jest możliwość zadania pytania przed zabiegiem.
Jakie są przeciwwskazania do zabiegu wazektomii?
To typowe przeciwwskazania zdrowotne, czyli stany zapalne skóry w tej okolicy, ciężka choroba ogólna pacjenta, niewydolność serca albo uczulenie na przykład na leki znieczulające.
Czy to drogi zabieg?
U nas to 2-2,5 tys. złotych. Zważywszy, że jest to antykoncepcja na całe życie, to nie jest raczej duży wydatek.