WywiadyZadowolony, zmotywowany, spokojny

Zadowolony, zmotywowany, spokojny

Grzegorz Krychowiak jako osoba publiczna wie, że podlega ocenom, ale nie przejmuje się ich treścią, bo spokojnie realizuje swoje cele. W piłce nożnej nie odpuszcza ani na chwilę, bo, jak mówi Katarzynie Paskudzie, to całe jego życie od zawsze, teraz i jeszcze przez długie lata. Projektując garnitury dla stworzonej przez siebie firmy Balamonte, pilnuje, by wszystko było perfekcyjne, ale i odważne. A jak układa mu się w małżeństwie, które stosunkowo niedawno zawarł? W wywiadzie opowiada i o tym.

fot. Katarzyna Paskuda

Lubisz siebie, czy coś byś w sobie zmienił?
Akceptuję siebie takiego, jakim jestem.

Jesteś znany z tego, że jesteś wspaniałym piłkarzem, ale też wiemy, że lubisz dobrze wyglądać. Czy zamiłowanie do strojów tak jak do piłki nożnej masz od dziecka?
Wszystko zaczęło się po moim transferze do Bordeaux. Po przeprowadzce postawiłem sobie za cele nauczyć się języka, poznać kraj, kuchnię i wyglądać jak koledzy z zespołu, żeby przyspieszyć proces aklimatyzacji. Potem wszystko potoczyło się naturalnie. Francja żyje modą, ludzie przywiązują dużą wagę do ubioru, wyglądają bardzo elegancko, zaimponowało mi to, zacząłem się tym interesować, tak narodziła się moja pasja.

Może gdybyś nie był zawodowym piłkarzem to byłbyś modelem?
Gram w piłkę przez całe życie, nie wyobrażam sobie, żebym mógł robić coś innego.

fot. Katarzyna Paskuda

Ale udaje Ci się połączyć te dwie pasje, prawda?
Piłka nożna to moja pasja, ale też i praca. Trening trwa zazwyczaj dwie godziny. Zawsze jestem w klubie jako pierwszy i wychodzę ostatni, spędzam w ośrodku treningowym 6-8 godzin. Myślenie w stu procentach o pracy nie jest zdrowe, jeżeli przegrałeś – przeanalizuj, wyciągnij wnioski i idź dalej, jeżeli wygrałeś – tak samo. Pasja to coś, co pozwala się zresetować, odpocząć psychicznie, naładować baterie – dla mnie to moda i podróże.

Kiedy się narodził pomysł na własną firmę odzieżową?
W 2017 roku. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. W 2018 r. otworzyliśmy pierwszy salon w Warszawie, został bardzo dobrze odebrany wśród klientów, więc szybko zdecydowaliśmy się na następny – w 2019 otworzyliśmy Poznań. W 2021 mieliśmy otwierać kolejny salon, ale powstrzymała nas pandemia. Wyniki nie są może złe, ale nie są też na tyle dobre, żeby planować rozwój, więc teraz skupiamy się na tych dwóch rynkach.

Skąd czerpiesz inspiracje? Teraz przy tej sesji widać bardzo ładne projekty – kolorowe, odważne, ale nadal dosyć klasyczne. Co Cię najbardziej inspiruje, bo rozumiem, że to są Twoje projekty, Twoje pomysły?
W szyciu na miarę to klient jest kreatorem, on tworzy produkt optymalny dla siebie. Jeden wybierze szary garnitur, bo czuje się w nim bezpiecznie, drugi lazurowy, bo swoim strojem chce wyróżnić się w tłumie. I to jest w tym najfajniejsze. Ja przede wszystkim staram się pokazać, jak łączyć kolory oraz kroje. Inspiracje czerpię z życia codziennego – ludzi na ulicach, filmów, fashion week, social media, nie szukam niczego na siłę. Wybieram elementy, które mi się podobają, a później staram się stworzyć coś własnego.

fot. Katarzyna Paskuda

Czy są jacyś mężczyźni, którzy Ci imponują swoim stylem?
Nikt konkretny nie przychodzi mi do głowy.

Kto jest Twoim guru modowym? Masz ulubionego projektanta, u którego kupujesz odzież?
Tak, Yves Saint Laurent. Był wizjonerem, zrewolucjonizował modę, zachowując elementy klasycznej elegancji.

Jak to wygląda od strony technicznej? Ty jesteś daleko, a Balamonte jest tu. Jeżeli coś Ci się nagle spodoba i masz burzę mózgów, chcesz stworzyć coś podobnego, to jak przekazujesz te informacje? W postaci zdjęć, ktoś rysuje potem Twoje pomysły?
Wypuszczam dwie kolekcje rocznie, które są sygnowane moim nazwiskiem: wiosenno-letnią oraz jesienno-zimową. Przed każdą organizujemy dwa spotkania. Na pierwszym przedstawiam swoje pomysły, omawiamy je i dopracowujemy, wybieramy materiał, krój, guziki i podszewkę. Potem zespół ma czas na skompletowanie wszystkiego i zaczynamy szyć. Po 1-2 miesiącach mamy produkt. Jeżeli spełnia nasze kryteria jakościowe wchodzi do kolekcji, jeżeli nie – pracujemy nad nim, aż efekt będzie perfekcyjny.

Twoje kolekcje są odważne, nie unikasz wzorów, prawda?
Pierwsza zasada nigdy się nie zmienia: garnitur ma się podobać klientowi. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni w Polsce są coraz bardziej świadomi, garnitur jest dla nich narzędziem, doskonale wiedzą, czego potrzebują. Ja staram się pokazać, jak może wyglądać garnitur, zainspirować do poszukiwania czegoś nowego, jedni idą tą drogą, inni nie. W zeszłym roku zaprojektowałem musztardową marynarkę, świetną, bardzo oryginalną i sprzedała się na pniu, musieliśmy doszywać następną partię. To pokazuje, że ludzie szukają nowych rozwiązań, są otwarci na ekstrawagancję w klasycznym wydaniu.

fot. Katarzyna Paskuda

Jak duży wpływ na Twoją firmę, kolekcję i rozwój drugiej linii, bo damskiej, ma Celia?
Dużą, bo tak jak ja przygotowuje dwie kolekcje w roku. Jeździ do Warszawy, wybiera wszystko tak, jak ja to robię. Pyta mnie o zdanie, ale bardzo rzadko, nie jestem obecny nawet przy wyborze materiałów, ponieważ nie mam tyle czasu. Celia jeździ, wyszukuje i sprawia jej to ogromną przyjemność. Scenariusz dla kolekcji damskiej napisało życie. Szanowne małżonki naszych klientów zaczęły pytać, czy możemy uszyć coś również dla nich. Pół roku przygotowań i jesteśmy gotowi. Szycie dla kobiet jest trudniejsze, kobiety są dużo bardziej świadome, bardzo często przychodzą z gotowymi projektami, niektóre z nich to dzieła sztuki. Celia to największy specjalista mody damskiej, jakiego znam, śledzi trendy, jest zapraszana na pokazy największych projektantów, wielu jej przyjaciół pracuje dla największych marek. Wszystko, co projektuje, doskonale wpisuje się w światowe trendy. Jestem bardzo dumny z jej pracy dla Balamonte.

Masz takie marzenie, że chciałbyś, żeby ktoś był ubrany właśnie w Twoje projekty?
Ktoś konkretny nie. Ale nie będę ukrywał, że jeżeli widzę kogoś w garniturze czy marynarce mojego projektu, daje mi to mnóstwo satysfakcji. W tym roku przez COVID-19 pracę nad kolekcją się przedłużyły, garnitury przyszły, ale nie mogłem ich odebrać w Warszawie, więc doszło do sytuacji, w której pewien znany aktor młodego pokolenia kupił garnitur mojej kolekcji przede mną. Przeglądałem Instagram i nagle patrzę: taki sam jak mój… a to był mój! Naprawdę olbrzymia satysfakcja.

Kim docelowo jest mężczyzna Balamonte, jak go sobie wyobrażasz? Czy to jest osoba taka jak Ty, o podobnych zainteresowaniach? Na pewno to gentleman i elegancki facet.
Moich klientów: kobiety i mężczyzn łączy głównie wybór produktu najwyższej jakości i dbałość o wizerunek. Przekrój jest bardzo zróżnicowany. Od osób związanych z show biznesem, sportowców i biznesmenów, przez pracowników firm, w których przestrzega się zasad dress code’u, po mężczyzn szukających garniturów do ślubu.

Piłkarze z tych bardzo dobrych, światowych klubów są uważani za eleganckich, dobrze ubranych, bo to się wiąże oczywiście z budżetem, jakim dysponują. Natomiast Ty od dłuższego czasu z reprezentacji Polski wychodziłeś przed szereg. Jesteś uważany za modnisia. Myślę, że teraz wszyscy się przyzwyczaili do tego, że jesteś mocno związany z modą, że lubiłeś się stroić i się tego nie wstydziłeś, ale były też kpiny. Czy teraz Twoi koledzy związani z piłką przyzwyczaili się do Twojego stylu?
Szatnia piłkarska to bardzo specyficzne miejsce, żarty były, są i będą i dobrze, bo to pomaga budować atmosferę. Trzeba to zaakceptować i robić swoje. Kiedy jesteś osobą publiczną, ludzie zawsze będą cię oceniać. Czym szybciej się do tego przyzwyczaisz, tym szybciej przestaniesz o tym myśleć. Jeżeli komuś się podoba, jak się ubieram, to świetnie, jeżeli komuś się nie podoba … to świetnie. Każdy ma prawo do opinii.

fot. Katarzyna Paskuda

Jesteś odważny?
Jeżeli pytamy o modę, to ubieram się jak chcę, ale słowo odważny zostawiłbym dla ludzi, którzy udowadniają to w inny sposób niż założenie koszulki czy płaszcza.

Obecnie grasz w Lokomotiw Moskwa. Jak Ci tam jest?
Bardzo dobrze. Gram w piłkę, klub gra o najwyższe cele w lidze rosyjskiej, gramy w Lidze Mistrzów, mam wszystko, czego mi do szczęścia potrzeba.

W czasie pandemii trochę odpocząłeś? Dobrze Ci to zrobiło, czy miało zły wpływ na przykład na treningi, na kondycję?
Trenowaliśmy podczas pandemii, więc nie było tak źle. Jednak jestem typem zawodnika, który do najwyższej formy dochodzi grając mecze, trening tego nie zastąpi, więc cieszę się, że wróciliśmy już do zalążka normalności. Ale były też plusy, miałem więcej czasu, żeby spędzić go z żoną, byliśmy wtedy kilka miesięcy po ślubie, mieliśmy czas się sobą nacieszyć.

Niektórzy po tak długim czasie spędzonym z własnym mężem mieli problemy, które kończyły się rozwodem.
Na dzień dzisiejszy w naszym życiu po ślubie nic się nie zmieniło, jest doskonale. Jak słyszę kawały o żonach, to ich nie rozumiem i mam nadzieję, że tak zostanie.

Jak się przygotowujesz do najbliższego sezonu? Jakieś wyzwania, najbliższe mecze?
Tak jak do każdego innego: spokojnie. Cele zostały założone przez klub, tak jak w każdym innym sezonie. Walczymy o zwycięstwo w lidze rosyjskiej oraz dobrą grę w  Lidze Mistrzów. Po lidze przyjdzie czas na Euro, musimy zagrać dobry turniej.

Pytanie na koniec: jak długo jeszcze planujesz grać?
Jak najdłużej, dopóki piłka nożna będzie mi sprawiała taką radość jak dzisiaj. To jest motor napędowy, który motywuje mnie każdego dnia, że wstaję i cieszę się, że jadę na trening. To jest podstawa.. Na razie jestem zadowolony, zmotywowany, fizycznie czuje się doskonale.

A kiedy już przestaniesz grać, będziesz rozwijał markę Balamonte, czy masz inne pomysły na biznes?
Jeszcze wiele lat grania przede mną, koncentruję się tylko na tym. Nie ma sensu gdybać, skupiam się na dzisiaj.