FelietonPIERWSZE WRAŻENIE „Masz tylko jedną, jedyną i niepowtarzalną szansę, żeby zrobić...

PIERWSZE WRAŻENIE „Masz tylko jedną, jedyną i niepowtarzalną szansę, żeby zrobić pierwsze wrażenie”

Żyjemy w czasach luzu, pełnej akceptacji dla własnych niedociągnięć, abnegacji i stawiania na swoim. Kto wie, czy nie można pokusić się o stwierdzenie, że żyjemy w świecie egotystów, egocentryków i egoistów. Tak na marginesie, nie dziwi więc powracająca do łask funkcja egzorcystów. Tutaj powinien pojawić się oczywiście emotikon „winking face”.

A przecież, nie oszukujmy się, zawsze i wszędzie „Jak Cię widzą, tak Cię piszą”. Ci, którzy uważają, że ich wygląd zewnętrzny nie ma wpływu na to, jak będą postrzegani, wykazują się co najmniej niefrasobliwością. Ostatnie Święta Wielkanocne mocno utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Otóż w Wielką Sobotę udałam się do kościoła parafialnego, aby poświęcić pokarmy. I miałam szczęście spotkać burmistrza mojej dzielnicy. Burmistrz przyszedł do kościoła ubrany w dżinsy, bluzę sportową i pikowany bezrękawnik…
To wykropkowane miejsce proszę samemu uzupełnić o komentarz. Ja zwykle nie komentuję, lecz zadaję retoryczne pytanie, czy święto nie wymaga odświętnego stroju? Twierdzenie, że ma się już dość garnituru po codziennym noszeniu go do pracy jest pomyleniem pojęć. Dla burmistrza garnitur na co dzień, jest strojem służbowym, zaś w święta strojem odświętnym, wizytowym. Tak wiele osób zapomina obecnie, że nasz wygląd sprawia, że ludzie zaczynają nam ufać, bądź nie.

Kontrolować własne ciało
W słowniku każdego pośrednika sprzedaży nieruchomości i w ogóle w biznesie funkcjonuje tajemne 3 x L, czyli „location, location, location”. Stwierdzenie, że nic nie przebije dobrej lokalizacji przedsięwzięcia. A ja mam swój własny slogan 3 x U, czyli „uśmiech, uśmiech, uśmiech”. Nic nie przebije pięknego uśmiechu na powitanie, pożegnanie i w trakcie spotkania z drugim człowiekiem. O naszym „polskim karpiu na twarzy” krążą już legendy po świecie. Zwróćcie Państwo sami uwagę, jak często uśmiechacie się do drugiej osoby np. dziękując za coś. Jak często pytając o coś? A ile razy w ciągu dnia uśmiechacie się sami do siebie? I przyznajcie przed sobą, czy wolicie spotykać w swoim życiu osoby pogodne i uśmiechnięte, czy te wiecznie niezadowolone i ze skwaszoną miną? A teraz trochę zwykłej biologii. Ponieważ stres niewiadomej, zatem też pierwszego spotkania, powoduje zwiększone wydzielanie adrenaliny, często nasze ciało zachowuje się w sposób czujny, czyli jest spięte; zaczyna szybciej dotleniać wszystkie komórki, czyli powoduje zwiększoną pracę serca; reaguje ekstremalnie, czyli np. przesadnie zwiększa pocenie. Te wszystkie zewnętrzne oznaki są natychmiast wychwytywane przez drugą osobę i zarazem kwalifikują nas, jako potencjalnie słabszych „przeciwników”. Mam jednak dobrą wiadomość. Można nauczyć się kontrolować własne ciało, a co za tym idzie, pracować nad zrelaksowaną postawą. I nie mam tu na myśli ostentacyjnego żucia gumy, czy wkładania rąk w kieszenie. Istnieją skuteczne sposoby opanowania takiego stresu. Wystarczy tylko sięgnąć do źródeł.

Pozwólmy zapamiętać swoją twarz
„Efekt reflektora” to słynne psychologiczne określenie, które potwierdza, że nie jest prawdą, iż wszyscy od razu dostrzegają nasze potknięcia i braki. Najczęściej sami dla siebie jesteśmy największymi krytykami, ale nie chciałabym w ten temat zbyt głęboko wchodzić, bo łatwo przejść na tę stronę bezgranicznego uwielbienia dla samego siebie. Chodzi mi tylko o taką codzienną sytuację. Jeśli np. zapraszamy znajomych do nowego mieszkania, w którym nie zdążyliśmy zamontować kinkietu, więc smętnie zwisa ze ściany przewód elektryczny, to nie tłumaczmy się od razu: „Już prawie wszystko zrobione, jeszcze tylko ten kinkiet”. W tej sytuacji nikt nie zauważyłby braku tego oświetlenia. Ale jeśli zwrócimy na to uwagę, to natychmiast tak się stanie. Kto wie, czy złośliwi nie zapamiętają: „No tak mieszkanie piękne, ale nie ma tego kinkietu i to psuje cały urok”. Czy nam to się podoba, czy nie, ludzie najczęściej reagują w taki sposób. Klasyczną sytuacją, kiedy możemy zrobić piorunujące wrażenie, bądź wykazać się zwykłym brakiem ogłady, jest moment powitania i poznawania nowych osób. Zasady precedencji bardzo szczegółowo definiują, kto pierwszy kłania się, kto podaje rękę, kto pierwszy mówi „Dzień dobry!”. Możliwości jest dużo, więc podstawową wskazówką będzie odróżnienie sytuacji oficjalnych (rządowych, biznesowych, kościelnych, etc.) od towarzyskich (rodzinnych, z przyjaciółmi). Pozwolę sobie przypomnieć, że pocałunki w policzek na powitanie i pożegnanie dopuszczalne są tylko w sytuacjach towarzyskich. Nauczmy się, kto powinien pierwszy podać rękę oraz jak to robić (o tak, to wielka sztuka). Mało osób pamięta też o “zrobieniu dobrego wrażenia”, gdy wchodzą i wychodzą z pomieszczenia. Pozwólmy zapamiętać swoją twarz, a nie plecy.
Teoretycy kontaktów międzyludzkich spierają się, ile sekund mamy podczas pierwszego spotkania, aby ująć drugą osobę. Psycholodzy przekonują, że zawsze istnieją ci, którzy i tak nas nie polubią, nie docenią i nie zainteresują się nami. Co by nie mówić, chyba każdy z nas chciałby jednak być odbierany przez otoczenie co najmniej pozytywnie. Mam więc dobrą wiadomość. Zapraszam do świata savoir-vivre’u. Tutaj mamy gotowe recepty na wiele współczesnych problemów.